Kempa: Donald Tusk ponosi za wszystko największą odpowiedzialność

Kempa: Donald Tusk ponosi za wszystko największą odpowiedzialność

Dodano: 
Beata Kempa
Beata Kempa Źródło: Materiał Prasowy
Nie godzę się na takie traktowanie świadków, na drwiny z ludzi, na działania przypominające reżimowe metody - mówi doradca prezydenta RP Beata Kempa w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl.

DoRzeczy.pl: Donald Tusk nie odpowiedział na siedem pytań prezydenta Andrzeja Dudy dotyczących pani Barbary Skrzypek i jej przesłuchania. Zamiast odpowiedzi pojawił się wpis na X oraz oskarżenie prezydenta, że to on również ponosi odpowiedzialność za obecną sytuację. Co pani na to?

Beata Kempa: Rzeczywiście, to skandaliczne zachowanie. Biorąc pod uwagę powagę sprawy, takie ograniczające – delikatnie mówiąc – odpowiedzi na portalu X, kierowane do Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, nie tylko naruszają wszelkie zasady debaty publicznej, ale także elementarne normy komunikacji między najważniejszymi instytucjami państwa. Pomijając już kwestie kultury osobistej, pytania prezydenta były na tyle istotne, że taka infantylna odpowiedź na X świadczy o tym, że Donald Tusk ma problem z tą sprawą, że nie potrafi jej rozwikłać, nie umie lub nie chce zachować się w tej sytuacji jak premier Rzeczypospolitej Polskiej.

Nie wiemy, czy zażądał jakichkolwiek wyjaśnień, ale faktem jest, że ponosi odpowiedzialność za stan bezpieczeństwa państwa w obszarze wymiaru sprawiedliwości. To nie jest tak, że on za to nie odpowiada – wręcz przeciwnie. Odpowiada zarówno on, jak i Prokurator Generalny. Prezydent miał pełne prawo zadać te pytania. Najwyraźniej były one zbyt trudne dla premiera. Standardowa procedura, którą znam również z własnego doświadczenia w rządzie, wygląda tak, że jeśli premier otrzymuje pytania to zbierane są informacje z odpowiednich instytucji, a następnie udzielana jest oficjalna odpowiedź. Szczególnie jeśli pytania pochodzą od Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej.

Co pokazuje nam obecna sytuacja?

Obecna sytuacja pokazuje, że rządzący nie mają w tej sprawie czystych intencji ani argumentów do obrony. Po raz kolejny widać, że ta infantylność w rządzeniu – to, że najwyraźniej nie dorośli do sprawowania władzy – skutkuje chaosem i brakiem właściwych decyzji. A w sytuacjach kryzysowych trzeba umieć podejmować stanowcze i właściwe kroki. To nie tylko oczekiwanie prezydenta, który jest wybierany w wyborach powszechnych i ma najsilniejszy mandat społeczny ale także ogromnej części społeczeństwa, która ma prawo zadawać pytania. Dziś byłam w gronie wielu osób, również znaczących, które uznawały pytania prezydenta za w pełni zasadne. Polska żyje tą sprawą i myślę, że Donald Tusk po raz kolejny nie zdał egzaminu.

Może nie mają sobie nic do zarzucenia? Adam Bodnar mówi, że nie ma zastrzeżeń, co do działań Ewy Wrzosek.

Ta sprawa z pewnością będzie przedmiotem dalszych analiz, ponieważ klub Prawa i Sprawiedliwości złożył w tej sprawie zawiadomienie. Jeśli nie teraz, to na pewno w odpowiednim czasie zostanie to dokładnie zbadane. Ale tu chodzi także o moralny wymiar całej sytuacji. Nie trzeba być prawnikiem, żeby dostrzec, jak bulwersująca jest ta sprawa. Wystarczy zwykła ludzka wrażliwość. Widzimy, że starsza kobieta staje naprzeciw potężnej machiny prawnej, zgłasza, że źle się czuje, chce mieć przy sobie pełnomocnika. Z mediów dowiadujemy się, że w podobnych przypadkach Pani Wrzosek dopuszczała pełnomocników do świadków. Tymczasem w tej sytuacji procedury były inne i to już budzi wątpliwości.

Jakie?

Dziennikarze analizują protokół przesłuchania i podnoszą wiele zastrzeżeń, m.in. dotyczących tego, czy przerwa w przesłuchaniu została odnotowana w dokumentacji. Co więcej, jeden z mecenasów publicznie drwił ze świadka na portalu X. Jakie to są standardy? Nie mówię tu nawet o kwestiach prawnych – chodzi po prostu o zasady przyzwoitości. Jeżeli premier uważa, że można drwić ze świadków w Polsce, że przesłuchujący mogą publicznie wyśmiewać osoby przesłuchiwane, że można ignorować podstawowe procedury – to wystawia sobie świadectwo. W cudzysłowie mówiąc, sam sobie wręcza laurkę i powinien zadać sobie pytanie, czy w ogóle ma kwalifikacje do pełnienia takiej funkcji.

Czyli najważniejsze jest dla was to, żeby sprawę wyjaśnić?

Nie wyobrażam sobie, by ta sprawa nie została dogłębnie wyjaśniona – choćby ze zwykłej przyzwoitości. A te nerwowe reakcje rządu pokazują jedno: mają problem z tą sprawą, i to jest ewidentne. Nie obchodzi mnie, czy oni się tym przejmują, czy nie – nie dbam o ich emocje, bo nawet nie wiem, czy w ogóle je mają. Ale jedno jest pewne: życia już nikt nie zwróci. Cokolwiek się stało, stało się – ale trzeba wyciągnąć wnioski na przyszłość, żeby takie sytuacje się nie powtarzały. Nie godzę się na takie traktowanie świadków, na drwiny z ludzi, na działania przypominające reżimowe metody. I mówię tu w szerszym kontekście – bo to nie jest tylko jedna sprawa, ale pewien niepokojący kierunek działań rządu.

Czytaj też:
Trzaskowski stawia na wiatraki. "Setki miliardów na transformację energetyczną"
Czytaj też:
Sędzia Tuleya o prokurator Wrzosek. Padły zadziwiające słowa

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także