Michalkiewicz: Demokracja kierowana postępuje także u nas

Michalkiewicz: Demokracja kierowana postępuje także u nas

Dodano: 
Stanisław Michalkiewicz
Stanisław Michalkiewicz Źródło: PAP / Albert Zawada
Niemcy wydali rozkaz, żeby przygotowano „prezent” dla Rafała Trzaskowskiego. No i nasi się zakrzątnęli - mówi publicysta Stanisław Michalkiewicz w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl.

DoRzeczy.pl: Media żyją tematem mieszkania Karola Nawrockiego. Czy pana zdaniem mamy do czynienia z realną aferą, czy to raczej wykreowany skandal, mający zaszkodzić Karolowi Nawrockiemu?

Stanisław Michalkiewicz: Myślę, że to prezent dla Rafała Trzaskowskiego od wybranego właśnie kanclerza Merza. Skoro w Republice Federalnej Niemiec kontrwywiad już ustawia scenę polityczną tak, że jedną z głównych partii, Alternatywę dla Niemiec, uznaje za ugrupowanie ekstremistyczne, to cóż dopiero u nas? U nas też musi postępować „demokracja kierowana”. Swoją drogą to orzeczenie niemieckiego kontrwywiadu przypomina mi decyzję Krajowej Rady Narodowej z początku komuny, kiedy uznano, że w Polsce jest za dużo partii i że trzy wystarczą. No i tak już zostało aż do końca PRL-u. Wydaje mi się więc, że Niemcy wydali rozkaz, żeby przygotowano „prezent” dla Rafała Trzaskowskiego. No i nasi się zakrzątnęli. Znaleźli nawet jakąś posługaczkę, która rzuciła się na wzruszające opowieści, a tych mieszkań, jak tak dalej pójdzie, to już nie sposób będzie się doliczyć. Całe szczęście, że pierwsza tura wyborów jest 18 maja. Gdyby była 18 czerwca, to mogłoby się okazać, że pan Nawrocki jest właścicielem połowy Gdańska, a druga połowa należy do duszgier-szewcy Wolnego Miasta.

Z drugiej strony Prawo i Sprawiedliwość zarzuca Rafałowi Trzaskowskiemu zaniżanie wartości jego nieruchomości. Sławomir Mentzen atakuje Karola Nawrockiego, twierdząc, że poświadczył nieprawdę u notariusza albo skłamał w wywiadzie. Co pan sądzi o tych dwóch sprawach?

Nie oglądałem wszystkich debat, ale jedną – tę, w której kandydaci zadawali sobie nawzajem pytania, częściowo obejrzałem. I doszedłem do wniosku, że gdyby takie widowisko zorganizowano na oddziale jakiegoś szpitala psychiatrycznego, wszystko byłoby w porządku. Natomiast jeśli tego typu rzeczy są przedmiotem debat prezydenckich w całkiem sporym państwie w środku Europy, to budzi niepokój. No i ta nieszczęsna pani Biejat, skarżypyta bez kopyta, poleciała z donosem do prokuratury. Ot, menażeria.

Czy ta sprawa może realnie zaszkodzić Karolowi Nawrockiemu?

Nic mu nie zaszkodzi. Wszystko odbywa się zgodnie z formułą Józefa Stalina, według której najważniejsze jest przedstawienie suwerenowi odpowiednio prawidłowej alternatywy. A kiedy alternatywa jest prawidłowa? Wtedy, gdy bez względu na to, kto wygra wybory, będą one wygrane. Wszystko przebiega zgodnie z klasyką demokracji, jaką jest Stalin. Panu Nawrockiemu nic nie grozi – podobnie jak panu Trzaskowskiemu. Może dziś jeszcze zrobi sobie zdjęcie z kanclerzem Merzem, żeby zachować symetrię: skoro Nawrocki ma fotografię z prezydentem Trumpem, to Trzaskowski powinien mieć choć z kanclerzem Merzem.

Czytaj też:
"Żenujący spektakl". Morawiecki o sprawie Nawrockiego
Czytaj też:
Trzaskowski i służby. Sasin stawia pytanie

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także