Węgry pod pręgierzem UE. Romanowski o "seksualizacji nieletnich"

Węgry pod pręgierzem UE. Romanowski o "seksualizacji nieletnich"

Dodano: 
Marcin Romanowski, poseł PiS
Marcin Romanowski, poseł PiS Źródło: PAP / Paweł Supernak
Rzecznik Generalna TSUE Tamara Ćapeta wydała krytyczną opinię o węgierskiej Ustawie o ochronie dzieci broni nie praw dziecka. Na jej stanowisko odpowiedział poseł PiS, Marcin Romanowski.

Ćapeta powołuje się w tym przypadku na art. 2 Traktatu o Unii Europejskiej, co ma stanowić podstawę do kwestionowania krajowego ustawodawstwa. Do tego samego przepisu odnosi się również Komisja Europejska. Zdaniem Marcina Romanowskiego, który uzyskał azyl na Węgrzech, jest to niebezpieczny precedens.

Romanowski: Prawa rodziców ważniejsze niż lewicowa propaganda

Polityk PiS zabrał głos w sprawie opinii Ćapety w mediach społecznościowych.

"Rzecznik Generalna TSUE Tamara Ćapeta właśnie pokazała, jak daleko zaszedł ideologiczny upadek unijnych instytucji" – napisał na portalu X Romanowski. "W opinii ws węgierskiej Ustawy o ochronie dzieci broni nie praw dziecka, ale prawo lewicy do seksualizacji nieletnich i cenzuruje prawo suwerennych państw do ochrony rodziny" – dodał.

Zdaniem Romanowskiego, Rzecznik Generalna TSUE "zamiast bronić dzieci przed demoralizacją, atakuje Węgry za to, że mają odwagę chronić najmłodszych przed ideologiczną indoktrynacją". "Unijna urzędniczka z przeszłością lewicującej aktywistki próbuje użyć art. 2 TUE jako miecz ideologicznego Kulturkampf. To bardzo niebezpieczny precedens" – podkreśla Romanowski.

Polityk zwraca uwagę, że urzędniczka nie została wybrana w wyborach i "nie odpowiada przed obywatelami", choć "chce dyktować, jakie ma być prawo uchwalane przez parlament suwerennego państwa i czego mogą uczyć swoje dzieci Węgrzy, Polacy i inne wolne narody Europy". Jak zaznacza Romanowski, "prawa rodziców są ważniejsze niż lewicowa propaganda".

Czym jest węgierska ustawa?

Poseł PiS podkreśla, że węgierska Ustawa o ochronie dzieci z 2021 roku to "kompleksowy akt prawny mający na celu ochronę osób niepełnoletnich przed treściami seksualnymi i ideologiczną indoktrynacją". "Ustawa wprowadza szereg przepisów, które wzmacniają rolę państwa i rodziców w wychowaniu dzieci zgodnie z tradycyjnymi wartościami" – czytamy.

Romanowski podkreśla, że "ustawa chroni dzieci przed seksualizacją, upolitycznieniem edukacji i ideologiczną presją, przywracając rodzicom i państwu kontrolę nad wychowaniem nieletnich".

Zdaniem polityka, podważanie regulacji przez organy unijne jest niebezpiecznym precedensem. Marcin Romanowski wskazuje następujące powody:

– Po pierwsze, art. 2 TUE zawiera ogólne, nieostre wartości, takie jak „godność ludzka”, „pluralizm” czy „tolerancja”, które nie mają precyzyjnego znaczenia prawnego. Ich arbitralne interpretowanie otwiera drogę do ideologicznego nadużycia prawa przez unijne instytucje.

– Po drugie, uznanie art. 2 za samodzielnie wykonalny przepis oznacza, że Komisja lub TSUE mogą ingerować w dowolny obszar polityki krajowej – nawet tam, gdzie Unia nie ma żadnych kompetencji, jak edukacja, moralność publiczna czy ochrona dzieci.

– Po trzecie, to groźny mechanizm do karania państw za poglądy i wartości odmienne od dominującej ideologii w Brukseli, bez konieczności zmiany traktatów czy uzyskania zgody obywateli.

– W efekcie, art. 2 TUE staje się narzędziem politycznej presji i centralizacji władzy w rękach niewybranych urzędników UE, a nie gwarantem równości i wolności narodów Europy.

twitterCzytaj też:
TSUE narzuca krajom możliwość zmiany płci metrykalnej na żądanie. Pretekstem RODO
Czytaj też:
Romanowski: Aparat Tuska o 6. rano próbował wykonać nieprawomocną decyzję


Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.

Zapraszamy do wypróbowania w promocji.


Źródło: X / DoRzeczy.pl
Czytaj także