Korespondencja Wisławy Szymborskiej i Zbigniewa Herberta, opublikowana pt. „Jacyś złośliwi bogowie zakpili z nas okrutnie”, jak wszystko, co dotyczy Szymborskiej, została przez jej dwór zagłaskana na śmierć, „krakówek” zachwyca się też sztuką wystawioną na jej podstawie przez Stary Teatr, reklamowaną również jako „niezwykła historia głębokiej przyjaźni obojga poetów, listowny flirt, może nawet romans”, choć to chciejstwo i nadużycie, bo niczego takiego tam nie ma.
Po nazwiskach autorów wiele się spodziewamy, ale ich listy rozczarowują i kudy im do rewelacyjnej korespondencji Herberta do Haliny Misiołek („Listy do Muzy”), do przyjaciół: Magdaleny i Zbigniewa Czajkowskich („Kochane zwierzątka”), Miłosza, Turowicza, prof. Elzenberga. Tomik Herberta i Szymborskiej jest przede wszystkim bardzo cienki, liczy zaledwie 168 stron i zawiera tylko 91 listów, częściej kartek, pisanych przez 30 lat, na ogół krótkich, jedno- lub dwuzdaniowych, lakonicznych, powierzchownych,
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.