Chiny rzuciły wyzwanie zachodniej dominacji nie czołgami, lecz inicjatywą dyplomatyczną
  • Maria KądzielskaAutor:Maria Kądzielska

Chiny rzuciły wyzwanie zachodniej dominacji nie czołgami, lecz inicjatywą dyplomatyczną

Dodano: 
Międzynarodowa Organizacja Mediacyjna w Hongkongu
Międzynarodowa Organizacja Mediacyjna w Hongkongu Źródło: PAP/EPA / XINHUA NEWS AGENCY
TERAZ AZJA Utworzenie przez Chiny Międzynarodowej Organizacji Mediacyjnej (IOMed) to przełomowy krok Pekinu w stronę zwiększenia globalnych wpływów. Jakie będą geopolityczne konsekwencje nowej platformy, na której Chiny próbują przejąć inicjatywę jako mediator w sporach międzynarodowych?

Pod koniec maja 2025 r. Chiny wraz z grupą ponad 30 państw powołały w Hongkongu Międzynarodową Organizację Mediacyjną (International Organization for Mediation, IOMed) – pierwszą na świecie międzyrządową instytucję dedykowaną wyłącznie mediacji w sporach międzynarodowych. Na uroczystości podpisania konwencji założycielskiej obecni byli przedstawiciele 85 krajów: głównie z Azji, Afryki i Ameryki Łacińskiej oraz około 20 organizacji międzynarodowych, a 33 państwa – od Pakistanu i Indonezji po Białoruś i Kubę – przystąpiły do IOMed jako członkowie założyciele. Znamienne, że żadne państwo zachodnie nie dołączyło do inicjatywy – wśród sygnatariuszy dominują kraje rozwijające się przyjaźnie nastawione do Pekinu m.in. Indonezja, Pakistan, Laos, Kambodża, Serbia czy Białoruś.

Nowy mediacyjny format z siedzibą w Hongkongu ma w zamierzeniu „wypełnić lukę” w globalnym systemie rozwiązywania sporów i stać się ważnym filarem alternatywnego porządku międzynarodowego opartego na dialogu – równorzędnym wobec istniejących instytucji pokroju Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości (ICJ) czy Stałego Trybunału Arbitrażowego w Hadze.

Założenia i cele IOMed

OMed jest formalną organizacją międzyrządową, której zakres obejmuje mediację sporów między państwami, konfliktów państwo–obywatel obcego państwa oraz międzynarodowych sporów handlowych. Procesy mediacyjne pod egidą IOMed mają być dobrowolne, nieformalne i niewiążące, oparte wyłącznie na zgodzie zainteresowanych stron. W przeciwieństwie do trybunałów arbitrażowych, IOMed nie narzuca rozwiązań, lecz zapewnia platformę dla dialogu. Pekin przedstawia tę inicjatywę jako „zdrowe uzupełnienie” istniejących mechanizmów opartych na Karcie ONZ i prawie międzynarodowym, wzorując się na uznanych standardach mediacyjnych ONZ i ICSID. Jak podkreślają chińscy urzędnicy, nowa organizacja ma być „zdrowym uzupełnieniem” istniejących mechanizmów, a zarazem próbą ulepszenia systemu międzynarodowego w oparciu o Kartę ONZ i prawo międzynarodowe. IOMed wzoruje się na uznanych rozwiązaniach – w toku przygotowań odwoływano się m.in. do Modelowych Reguł ONZ dotyczących koncyliacji, zasad mediacji ICSID (Centrum Rozstrzygania Sporów Inwestycyjnych), reguł mediacji UNCITRAL oraz postanowień Konwencji singapurskiej o mediacji.

Z perspektywy Pekinu, IOMed ma również wymiar prestiżowy i rywalizacyjny. Chiński minister spraw zagranicznych Wang Yi zapowiedział, że nowa organizacja docelowo „dorówna rangą” haskim instytucjom pokroju ICJ i PCA. Ma to symbolizować, iż chińska wizja rozwiązywania sporów – oparta na duchu kompromisu i wzajemnego zrozumienia – jest równorzędna w stosunku do zachodnich formuł opartych na arbitrażu i sądownictwie. Według prof. Yan Yueminga z Chińskiego Uniwersytetu w Hongkongu, IOMed uzupełni istniejące systemy: podczas gdy ICJ i PCA zapewniają rozstrzygnięcia wiążące, nowa organizacja wnosi instytucjonalną mediację jako elastyczną alternatywę na skalę globalna. Chińscy liderzy przekonują, że takie podejście pozwoli przezwyciężyć „myślenie o sumie zerowej” w dyplomacji – jak ujął to Wang Yi, chodzi o odejście od logiki „ja wygrywam – ty przegrywasz” na rzecz szukania rozwiązań, w których obie strony zyskują.

Miękka dyplomacja

Utworzenie IOMed wpisuje się w szerszy trend transformacji postawy Chin na arenie międzynarodowej – z biernego obserwatora w aktywnego rozjemcę. Przez dekady chińska dyplomacja kierowała się maksymą Deng Xiaopinga „ukrywaj swoje możliwości, zyskaj na czasie”, stroniąc od angażowania się w zewnętrzne konflikty. Jednak w ostatnich latach Pekin coraz śmielej podejmuje misje mediacyjne w różnych regionach świata. Od Azji Środkowej, przez Afrykę po Bliski Wschód – Chiny weszły w rolę pośrednika tam, gdzie dawniej dominowały mocarstwa zachodnie. Przykładem przełomowym stało się wynegocjowanie w marcu 2023 r. porozumienia między Iranem a Arabią Saudyjską – po dekadach wrogiej rywalizacji tych państw. To chińskie mediacyjne zwycięstwo „The New York Times” określił wręcz jako „geopolityczny punkt zwrotny dla ambicji Xi Jinpinga”, sygnalizujący nowy etap aspiracji Pekinu na Bliskim Wschodzie. Kilka miesięcy później Chiny zorganizowały w Pekinie rozmowy pojednawcze między zwaśnionymi frakcjami palestyńskimi (lipiec 2024), a w regionie Rogu Afryki promują własną inicjatywę pokojową (tzw. Outlook on Peace and Development) dla rozwiązania konfliktu w Etiopii. Chińscy dyplomaci angażowali się także za kulisami w łagodzenie napięć na granicy tadżycko-kirgiskiej. Te przykłady pokazują, że Chiny konsekwentnie budują wizerunek „rzecznika pokoju” i odpowiedzialnego mocarstwa, gotowego proponować ugodowe rozwiązania tam, gdzie interesy wielkich graczy krzyżują się kosztem mniejszych państw.

Motywacje Pekinu, by odgrywać rolę mediatora, są zarówno strategiczne, jak i wizerunkowe. Po pierwsze, jako druga gospodarka świata z rosnącymi inwestycjami zagranicznymi i obywatelami obecnymi w wielu krajach, Chiny mają żywotny interes w stabilności międzynarodowej. Konflikty regionalne zagrażają projektom infrastrukturalnym Inicjatywy Pasa i Szlaku (BRI) i chińskim inwestycjom, a także mogą pociągać Chiny w wir kryzysów (np. ewakuacje obywateli, przestoje handlowe). Własna platforma mediacyjna daje Pekinowi instrument wpływu na łagodzenie tych napięć – niejako narzędzie prewencji konfliktów, które mogłyby zagrozić chińskim interesom gospodarczym. Po drugie, dyplomacja mediacyjna wzmacnia „miękką siłę” Chin (soft power). Kreując się na orędownika pokojowego dialogu, Chiny próbują ocieplić swój globalny wizerunek, często nadszarpywany przez oskarżenia o ekspansjonizm wojskowy czy praktyki ekonomiczne. Zamiast dominować siłą, Pekin chce zdobywać wpływy przez podejmowanie roli rozjemcy, co buduje kapitał zaufania zwłaszcza wśród państw rozwijających się. Jak zauważa komentator Global Times, podpisanie konwencji IOMed pokazuje „dalsze wzmocnienie chińskiej miękkiej siły” oraz determinację Pekinu, by wspólnie z krajami globalnego Południa kształtować nowy ład międzynarodowy oparty na współpracy i harmonii.

Trzeba podkreślić, że chińska koncepcja mediacji różni się od zachodnich standardów. Kładzie nacisk na zasadę nieingerowania w wewnętrzne sprawy państw, co Pekin akcentuje jako kontrast wobec „interwencjonistycznych” praktyk Zachodu. Mediacja w wydaniu ChRL ma być politycznie neutralna i skupiona na aspektach pragmatycznych – stąd w IOMed pominięto np. kwestie praw człowieka czy wewnętrznych konfliktów, które mogłyby być postrzegane jako naruszanie suwerenności. Pekin chętnie odwołuje się tu do tradycyjnych wartości konfucjańskich, idealizując „wschodnią filozofię harmonii” jako antidotum na rzekomo konfrontacyjny styl Zachodu. Z punktu widzenia wielu krajów Azji czy Afryki takie podejście ma walor „niekolonialny” – Chiny nie piętnują publicznie reżimów politycznych ani nie stawiają warunków ideologicznych, lecz podkreślają wzajemny szacunek i partnerstwo. Nic dziwnego, że w oczach licznych stolic globalnego Południa jest to atrakcyjna alternatywa wobec formatów zachodnich: Pekin jawi się jako życzliwy mediator, oferujący pomoc bez piętna dawnego kolonializmu.

Pekin jako „miękki regulator”: motywy i kalkulacje chińskie

Chińscy analitycy od lat krytykują międzynarodowy arbitraż inwestycyjny i sądownictwo jako zdominowane przez Zachód i potencjalnie stronnicze wobec państw spoza kręgu zachodniego. W narracji promowanej przez rząd ChRL wskazuje się na „brak proporcjonalnej i sprawiedliwej reprezentacji Globalnego Południa” w instytucjach takich jak haskie trybunały czy ICSID. IOMed ma więc pełnić funkcję platformy „krajów rozwijających się” – forum, gdzie głos tych państw będzie słyszany, a spory rozwiązywane będą w duchu równości stron, a nie dyktatu silniejszych. Pekin niejako lansuje się na rzecznika globalnej większości pomijanej w elitarnych zachodnich klubach decyzyjnych.

Co istotne, własne doświadczenia Chin z międzynarodowym arbitrażem również odegrały rolę w kształtowaniu tej inicjatywy. Głośnym przykładem była sprawa z 2016 r., gdy Stały Trybunał Arbitrażowy orzekł na niekorzyść Chin w sporze terytorialnym z Filipinami na Morzu Południowochińskim – mimo że Pekin odmawiał uznania jurysdykcji trybunału. Ta sprawa uzmysłowiła chińskim władzom ryzyko wiążących werdyktów prawnych narzuconych zewnętrznie. IOMed zaprojektowano więc tak, by uniknąć mechanizmów mogących „eskalować spory” poprzez jednostronne decyzje. Zamiast tego postawiono na dobrowolność i brak egzekwowalności, wychodząc z założenia (być może idealistycznego), że jeśli strony same wypracują ugodę, będą jej przestrzegać dobrowolnie. W ten sposób Pekin chce pełnić rolę swoistego „miękkiego regulatora” sporów międzynarodowych – nie poprzez narzucanie twardych wyroków, lecz przez kształtowanie przestrzeni, w której sporne kwestie mogą zostać zażegnane w drodze ugodowej dyplomacji. To podejście wpisuje się w szerszą strategię Chin polegającą na tworzeniu alternatywnych mechanizmów globalnego zarządzania: zamiast konfrontować bezpośrednio zachodnie instytucje, Pekin buduje równoległe fora: jak Azjatycki Bank Inwestycji Infrastrukturalnych w finansach, czy właśnie IOMed w rozwiązywaniu sporów, które stopniowo podważają monopol Zachodu na wyznaczanie reguł gry.

W przypadku IOMed, podwójna korzyść geopolityczna jest wyraźna. Po pierwsze, organizacja ma być narzędziem rozładowywania sporów związanych z projektami Pasa i Szlaku (BRI), które mnożą się na różnych kontynentach. Wyzwania takie jak renegocjacje zadłużenia, opóźnienia inwestycji czy konflikty kontraktowe między chińskimi firmami a rządami lokalnymi wymagają mechanizmu polubownego – w przeciwnym razie państwa mogą kierować sprawy do sądów zachodnich lub trybunałów arbitrażowych, gdzie Chiny obawiają się zarówno stronniczości, jak i precedensów prawnych. IOMed daje szansę rozwiązać te spory „po przyjacielsku” na gruncie chińskich preferencji, bez rozgłosu i bez ryzyka prawnie wiążących sankcji. Po drugie, poprzez lansowanie mediacji zamiast interwencji, Chiny promują swój model dyplomacji nieinterwencyjnej jako bardziej atrakcyjny normatywnie od zachodniego. Jak zauważają analitycy, IOMed stanowi element szerszej rywalizacji o wpływy soft power między Chinami a Zachodem – Pekin chce pokazać, że potrafi być kreatorem porządku międzynarodowego na własnych zasadach, oferując rozwiązania oparte na dialogu i wzajemnych korzyściach. Były premier Australii Kevin Rudd zwraca uwagę, że Chiny de facto piszą dziś „alternatywną globalną agendę”, której fundamentem nie są liberalne wartości, lecz realizm gospodarczy i poszanowanie suwerenności państw. Innymi słowy, chiński model regulowania konfliktów kładzie nacisk na praktyczną współpracę i rozwój (win-win), ignorując kwestie polityczne czy ideologiczne – co dla wielu przywódców w Afryce czy Azji może być bardziej akceptowalne.

Oczywiście, takie podejście ma też swoje ograniczenia. Miękki regulator nie dysponuje sankcjami ani przymusem, więc jego skuteczność zależy od dobrej woli stron i zaufania do bezstronności procesu. Tutaj ujawnia się zasadnicze pytanie: czy Chiny – jako założyciel i główny rozgrywający IOMed – mogą być postrzegane jako neutralny arbiter? Sceptycy wskazują na konflikt interesów: w sporach, gdzie stawką są chińskie inwestycje lub geostrategiczne wpływy, Pekin może faworyzować własne interesy. Przykładowo, w mediacjach dotyczących wielkiego projektu infrastrukturalnego w Afryce Chiny są jednocześnie stroną finansującą – czy mogą więc obiektywnie rozjemcą sporu na linii państwo-dłużnik? Takie dylematy rodzą obawy, że IOMed stanie się narzędziem „pokojowego”, ale jednak stronniczego arbitrażu po chińsku.

Sceptycyzm Zachodu

Utworzenie chińskiej organizacji mediacyjnej nie pozostało niezauważone na Zachodzie – reakcje są jednak powściągliwe i pełne rezerwy. Stany Zjednoczone i ich kluczowi sojusznicy nie przystąpili do IOMed, co samo w sobie jest sygnałem braku zaufania lub zainteresowania tą inicjatywą. Amerykańscy eksperci postrzegają posunięcie Pekinu jako element szerszej strategii kwestionowania dotychczasowego ładu instytucjonalnego. Jak ocenia Miles Yu z waszyngtońskiego Hudson Institute, Chiny celowo powołują nowy mechanizm mediacyjny, by ominąć istniejące ramy ONZ, takie jak ICJ, które mogą wydawać prawnie wiążące wyroki nie po myśli Pekinu. IOMed – w interpretacji Yu – to „organizacja pod pełną kontrolą Chin”, gdzie Pekin zaprosił grupę mniej wpływowych państw dla stworzenia pozorów multilateralizmu, podczas gdy faktycznie chodzi o forsowanie chińskich reguł rozstrzygania sporów. Zachodni analitycy zwracają uwagę, że lista sygnatariuszy, państwa globalnego Południa, często beneficjenci chińskiej pomocy, wskazuje na ograniczony zasięg nowej instytucji – zabrakło w niej nie tylko USA czy UE, ale nawet Indii czy Japonii, co stawia pod znakiem zapytania jej uniwersalne aspiracje.

Główny punkt krytyki dotyczy bezstronności i wiarygodności chińskiej mediacji. Czy Pekin może być uczciwym mediatorem, skoro sam bywa stroną lub patronem wielu konfliktów? Think-tank MERICS zauważa, że „Chiny pozostają neutralne jedynie w retoryce, a w praktyce realizują własne interesy”. Przykładem jest choćby postawa wobec wojny na Ukrainie: Chiny ogłosiły 12-punktowy plan pokojowy, kreując się na neutralnego orędownika pokoju, ale równocześnie utrzymują strategiczne partnerstwo z Moskwą, odmawiając potępienia agresji. W oczach Zachodu podważa to zaufanie do chińskiej bezstronności – Waszyngton i europejscy sojusznicy sceptycznie podchodzą do deklarowanej neutralności Pekinu, obawiając się, że pekińska mediacja może faktycznie wspierać sojuszników Chin kosztem zasad prawa międzynarodowego. Podobne wątpliwości budzi zaangażowanie Chin np. w konflikcie w Etiopii – Pekin od lat jednoznacznie popiera tamtejszy rząd, więc czy mógłby rzetelnie mediować między Addis Abebą a innymi grupami? Takie przypadki karmią zachodnią narrację, że IOMed to mechanizm „równoległego ładu prawnego” stworzony przez Pekin w konkurencji do tradycyjnych instytucji arbitrażowych. Analitycy przyznają, że jeśli IOMed rozwinie skrzydła i zacznie funkcjonować efektywnie, może stać się realnym konkurentem dla dotychczasowych mechanizmów rozstrzygania sporów międzynarodowych. Jednak sukces ten nie jest przesądzony – wiele zależeć będzie od tego, czy inni gracze uznają nowe forum za godne zaufania oraz czy wyniki mediacji w IOMed okażą się trwałe i sprawiedliwe.

Pokój za wszelką cenę?

Oficjalne reakcje dyplomatyczne państw zachodnich na IOMed były jak dotąd stonowane. USA nie wydały jednoznacznego oświadczenia w tej sprawie, co może wynikać z chęci nieskupiania dodatkowej uwagi na chińskiej inicjatywie. Niemniej, w kuluarach eksperci i dyplomaci wskazują, że Waszyngton i Bruksela będą uważnie przyglądać się poczynaniom IOMed. Istnieje obawa, że Pekin może wykorzystywać mediacje do budowania własnej strefy wpływów – np. proponując IOMed jako forum rozwiązania sporów, w których Zachód jest wykluczony. Dla amerykańskich sojuszników kluczowe jest, by chińska oferta mediacyjna nie podważała uniwersalnych zasad takich jak suwerenność terytorialna czy prymat prawa międzynarodowego. Jeżeli IOMed miałaby służyć legitymizacji faktów dokonanych np. mediować ex post po jednostronnych akcjach, jak zajęcie spornego terytorium, spotka się to z oporem Zachodu. Wiele państw demokratycznych może też niechętnie podchodzić do mediacji, które pomijają kwestie praw człowieka czy praworządności, a skupiają się wyłącznie na kompromisie polityczno-ekonomicznym. Taka wartościowa luka między podejściem zachodnim a chińskim już teraz budzi dyskusje – czy dążenie do pokoju za wszelką cenę, bez względu na normy moralne, jest faktycznie trwałe? Zachodni komentatorzy zwracają uwagę, że chińskie mediacje mogą kończyć się zamrożeniem konfliktu, a nie jego rozwiązaniem u podstaw, jeśli pomija się w nich trudne tematy.

Konsekwencje geopolityczne powołania IOMed będą zależeć od tego, czy projekt ten okaże się realnie skuteczny. Jak wskazuje Yun Sun z Brookings Institution, jeżeli chińska organizacja mediacyjna zadziała sprawnie, może stać się poważnym konkurentem dotychczasowych mechanizmów rozstrzygania sporów. Byłoby to równoznaczne z istotnym wzrostem wpływów Chin w globalnym zarządzaniu konfliktami – Pekin zyskałby status kreatora norm i rozjemcy, wzmacniając swoją miękką siłę kosztem Zachodu. Z drugiej strony, fiasko lub marginalizacja IOMed potwierdziłyby, że istniejące instytucje (ONZ, Haga) wciąż są niezastąpione, a świat nie jest gotów „grać według reguł” pisanych w Pekinie.

Obecnie społeczność międzynarodowa uważnie obserwuje ten chiński eksperyment. Już samo jego uruchomienie pokazuje, że rywalizacja mocarstw przenosi się na pole kształtowania globalnych zasad – Chiny rzuciły wyzwanie zachodniej dominacji nie czołgami, lecz inicjatywą dyplomatyczną. Czy IOMed zapoczątkuje nowy rozdział w pokojowym rozwiązywaniu sporów? To okaże się w praktyce – w dużej mierze zależnie od zaufania, efektywności i transparentności chińskiej mediacji. Jedno jest pewne: Chiny sygnalizują światu, że chcą być nie tylko uczestnikiem, ale i arbitrem nowego ładu międzynarodowego.

Czytaj też:
Co czytać o Chinach, aby być na bieżąco?
Czytaj też:
Chiny nie kryją poparcia dla Putina. Takie słowa usłyszała przedstawicielka UE


Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.

Zapraszamy do wypróbowania w promocji.


Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także