Rosyjski przywódca ma być zdeterminowany, by kontynuować działania zbrojne, dopóki nie wymusi na Zachodzie rozmów pokojowych – ale wyłącznie na własnych warunkach.
Rosja ignoruje Stany Zjednoczone
Choć prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump zagroził Rosji nowymi sankcjami i postawił 50-dniowe ultimatum, Moskwa ignoruje te groźby. Putin – jak wynika z relacji – nie wierzy, że Trump lub jego doradcy poważnie podeszli do rozmów o pokoju. Dlatego zamiast ustępstw, Rosja ma szykować się aktualnie do kolejnej fazy ofensywy.
Warunki Moskwy są jasne: neutralność Ukrainy, ograniczenie jej armii, gwarancje, że NATO nie rozszerzy się na wschód oraz uznanie rosyjskich zdobyczy terytorialnych.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski odpowiada z kolei, że nie będzie żadnych ustępstw terytorialnych i żadnych kompromisów, jeśli chodzi o aspiracje jego kraju do Sojuszu Północnoatlantyckiego.
Putin liczy, że przetrwa wszystko
Rosja kontroluje już jedną piątą Ukrainy, ale według źródeł Reutersa – to nie koniec. Jeśli Ukraina nie wytrzyma obecnej presji, Putin może ruszyć dalej – na Dniepropietrowsk, Sumy i Charków. Z kolei według ukraińskich władz, ofensywa Kremla ma nie przebiegać zgodnie z planem, mimo przewagi liczebnej w ludziach i sprzęcie. Walki trwają, a obie strony ponoszą ogromne straty – sięgające nawet 1,2 miliona ofiar według szacunków USA.
Jak donosi Reuters, mimo zachodnich sankcji, rosyjska gospodarka ma się trzymać mocno. Produkcja militarna została maksymalnie zwiększona, a władze w Moskwie twierdzą, że są w stanie przetrwać nawet ewentualne cła nakładane na kraje współpracujące z Rosją, jak Chiny czy Indie. Putin, jak twierdzi Reuters, wierzy, że Zachód w końcu się zmęczy, a Ukraina osłabnie. Do tego czasu Rosja zamierza zwiększać presję – zarówno na froncie, jak i dyplomatycznie.
Czytaj też:
Były ambasador USA przy NATO: Wtedy możemy doprowadzić do rozejmuCzytaj też:
"Trump jest przekonany, że Rosja wygra"
