Komu wadzą Żołnierze Wyklęci?
  • Filip MemchesAutor:Filip Memches

Komu wadzą Żołnierze Wyklęci?

Dodano: 
Kontrmanifestacja Obywateli RP na trasie Katowickiego Marszu Pamięci Żołnierzy Wyklętych
Kontrmanifestacja Obywateli RP na trasie Katowickiego Marszu Pamięci Żołnierzy Wyklętych Źródło: PAP / ANDRZEJ GRYGIEL
Chociaż w wydanej przez Instytut Narutowicza książce komunizm jest przedstawiany jako zjawisko negatywne, to jednocześnie wyłania się z niej teza o tym, że kult zbrojnego podziemia antykomunistycznego stanowi emanację prawicowej koncepcji narodu jako zwartej, kulturowo jednolitej wspólnoty wykluczającej wszelkie odmienności, włącznie z mniejszościami seksualnymi.

Rodzima historia jest w Polsce przedmiotem ostrych sporów politycznych. Nic więc dziwnego, że zajmujące się nią instytucje są zakładnikami polityków. W zależności od tego, kto jest u władzy, serwują one taką, a nie inną narrację historyczną.

Przykładem takiej instytucji jest Instytut Myśli Politycznej im. Gabriela Narutowicza. Powstał on w roku 2024 z przekształcenia Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego w nowy podmiot. IDMN został zaś powołany za rządu Zjednoczonej Prawicy w roku 2020 – po to, żeby pracą badawczo-edukacyjną w pewnym sensie uhonorować coś, co w III Rzeczypospolitej było wyszydzane i piętnowane przez lewicowe i liberalne środowiska opiniotwórcze: intelektualny i polityczny dorobek ludzi związanych z obozem narodowo-demokratycznym oraz chrześcijańską demokracją (takich jak patroni tej instytucji).

Wystarczyła jednak zmiana u władzy, a Instytut Dziedzictwa Myśli Narodowej został zastąpiony przez Instytut Narutowicza. To rezultat tego, że w rządzie Donalda Tuska politykę historyczną, kulturę i edukację oddano środowiskom lewicowym. Te zaś odmawiają Dmowskiemu wszelkich zasług. Dla nich nie jest on jednym z ojców odzyskanego w roku 1918 niepodległego państwa polskiego, lecz guru antysemitów (nie wnikają one choćby w to, że jego stosunek do Żydów był pokłosiem rośnięcia w siłę żydowskich grup interesów w zaborze rosyjskim). Natomiast Narutowicza środowiska te kreują na politycznego męczennika, ponieważ w roku 1922 jako prezydent Polski – świeżo wybrany głosami parlamentarzystów reprezentujących ugrupowania lewicowe i centrowe oraz mniejszości etniczne – został zamordowany przez zwolennika endecji, Eligiusza Niewiadomskiego, choć zamachowiec ten działał na własną rękę i formalnie nie był związany z żadną organizacją. Swoją drogą, o ile Dmowskiego można uznać za myśliciela politycznego, o tyle o Narutowiczu – wbrew sugestii zawartej w nazwie instytutu jego imienia – powiedzieć tego nie sposób.

Artykuł został opublikowany w 34/2025 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także