To odpowiedź na pojawiające się w mediach informacje sugerujące, jakoby wyłączną odpowiedzialność za zwolnienie Hanny Radziejowskiej – byłej kierowniczki niemieckiego oddziału Instytutu Pileckiego w Berlinie – ponosiła sam szefowa resortu kultury.
Nadanie statusu sygnalisty było pomyłką
Hanna Radziejowska, była kierownik berlińskiego oddziału Instytutu Pileckiego, została odwołana 14 sierpnia przez dyrektora instytutu, prof. Krzysztofa Ruchniewicza, który twierdził, że jej działania podważyły zaufanie pracodawcy. Radziejowska wcześniej poinformowała ministerstwo kultury o nieprawidłowościach w instytucie, zarzucając m.in. mobbing oraz narażenie na szkodę interesów polskiego państwa poprzez chęć zwrotu znajdujących się w Polsce dóbr kultury innym państwom, w tym Niemcom.
W trakcie korespondencji 3 kwietnia otrzymała status sygnalistki, który miał chronić ją przed działaniami odwetowymi. Tak się jednak nie stało. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego w osobie samej minister Marty Cienkowskiej, jak ustaliła Wirtualna Polska, przekazało jednak jej poufną korespondencję dyrektorowi instytutu, co doprowadziło do zwolnienia Radziejowskiej, a nawet próby dyscyplinarnego zwolnienia w Niemczech. Po publikacji Wirtualnej Polski ministerstwo początkowo zaprzeczało przyznaniu jej statusu sygnalistki, później przyznało, że nastąpiła pomyłka, a decyzja została podjęta przez nieuprawnionego urzędnika.
W końcu zareagowała sama minister
We wtorek wieczorem w mediach społecznościowych Marty Cienkowskiej pojawił się wpis, w którym minister kultury i dziedzictwa narodowego zapewnia o tym, że "sprawę ustawy o ochronie sygnalistów i Instytutu Pileckiego od początku traktuje bardzo poważnie". Szefowa resortu, jak zapewnia we wpisie, miała również zarządzić postępowanie wyjaśniające w ministerstwie i w Instytucie Pileckiego. "Wyników postępowania oczekuję do końca tygodnia. Na ich podstawie podejmę odpowiednie decyzje" – skonkludowała.
Jakkolwiek podjęte kroki wyjaśniające wydają się oczekiwaną ścieżką, tak pikanterii całej sprawie dodaje jeden z komentarzy umieszczonych pod wpisem minister. Są to słowa dziennikarza Wirtualnej Polski, Patryka Słowika, który wprost zarzuca jej działanie we własnej sprawie: "Szanowna Pani, kluczowe jest, że poufny list Hanny Radziejowskiej był skierowany bezpośrednio do Pani i to Pani odpowiada za przekazanie go Krzysztofowi Ruchniewiczowi. A politycy koalicji udostępniają go na prawo i lewo, choć przecież nie byli adresatami. Reszta to didaskalia" – napisał.Czytaj też:
Instytut Pileckiego konsultował zwolnienie Radziejowskiej z NiemcamiCzytaj też:
Skandal wokół Instytutu Pileckiego. "Wyciek z ministerstwa kultury"
