Wszystko szło dobrze dopóty, dopóki – gdzieś ok. godz. 1 w nocy – nie zacząłem się zbliżać do granicy polskiej od strony Niemiec. Kilkadziesiąt kilometrów przed granicą zajechał mi drogę policyjny bus i skierował mnie do lasu, w dziwne miejsce. Wśród drzew stał na ogrodzonym terenie barak z parkingiem, gdzie mnie wylegitymowano, i pojawił się problem. Samochód, którym jechałem, nie został oznaczony jako ukradziony, ale już odnaleziony, i wyszło, że siedzę za kierownicą kradzionego samochodu.
Artykuł zostanie opublikowany w najnowszym wydaniu tygodnika Do Rzeczy .
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
