Jacek, ale co mam niby zrobić? Przeszukiwaliśmy mu już dom tyle razy, że wyjdziemy na durniów kompletnych, jak tam przyjdziemy jeszcze raz. W to już nawet ciemny lud nie uwierzy.
No to nie wiem. Nie możecie go za jazdę po pijaku przyskrzynić?
Ale jak? Przecież on sam nie prowadzi. Wożą go.
A przez syna? Jakoś tak… inaczej? Że niby nie atakujemy, ale tak jakoś… z troski? Że się martwimy?
Ale jak to? O Mariana?! Zwariowałeś? Kto w to uwierzy? Pół rządu się modli, żeby mu cegła na łeb spadła.
Już wiem! Ten jego syn, to on się przecież mógł załamać. No mógł czy nie?
No… każdy niby może.
No właśnie. Daj no laptopa. Wyślemy mejla na policję, że niby jesteśmy tym synem i się zabijemy. Jako syn, znaczy się. I wtedy ty poślesz ludzi, że się martwimy, czy wszystko okej. A sygnał pójdzie.
Masz tutaj laptopa.
No ale przecież nie wyślę ze swojego służbowego. Ty umiesz konto mejlowe zakładać?
Nie. A ty?
Też nie. Szlag by to, trzeba będzie kogoś trzeciego wtajemniczyć.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.