Barierę fizyczną budowano od 25 stycznia do końca czerwca. Zapora stanęła na 187 km podlaskiego odcinka polsko-białoruskiej granicy. Ma 5,5 m wysokości i składa się ze stalowych słupów, które zostały zwieńczone na górze drutem. Do połowy września gotowa będzie bariera elektroniczna, która zabezpieczy łącznie 202 km (obejmie swoim zasięgiem także część wód granicznych). I to właśnie elektronika ma stanowić wisienkę na torcie ochrony przed nielegalną migracją. Zastosowane zostaną najnowocześniejsze elektroniczne metody zarządzania granicą – czujniki ruchu i kamery. – W tej chwili trwa instalacja systemów elektronicznych. Bariera elektroniczna ma zostać oddana w ciągu 60 dni od ukończenia bariery fizycznej. Dodatkowe 30 dni będzie potrzebne na kalibrację systemu, a więc całość będzie gotowa na przełomie września i października – mówi „Do Rzeczy” rzecznik Straży Granicznej por. Anna Michalska.
Test przed inwazją
Dzięki elektronice funkcjonariusze Straży Granicznej będą natychmiast informowani o próbach forsowania granicy. Znacznie skróci to czas reakcji na incydenty i pozwoli na skuteczniejsze zapobieganie im. Ponadto dzięki systemowi monitoringu, na atakowanych przez migrantów odcinkach, do pilnowania newralgicznego fragmentu potrzebna będzie mniejsza liczba strażników – po zakończeniu inwestycji będą mogli zostać oddelegowani do innych zadań, których w dobie wojny na wschód od Polski nie brakuje. Już teraz zapora zniechęca migrantów do przekraczania granicy „na dziko”. – Od momentu, kiedy zaczęliśmy stawiać przęsła bariery, zaobserwowaliśmy spadającą z miesiąca na miesiąc i z tygodnia na tydzień liczbę nielegalnych prób przekraczania granicy polsko-białoruskiej. Oczywiście takie próby wciąż się jeszcze zdarzają, ponieważ brakuje najważniejszego elementu, czyli bariery elektronicznej – podkreśla por. Michalska.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.