Słowacki parlament przyjął poprawkę do konstytucji, definiując wszystkich obywateli jako kobiety lub mężczyzn. Jednocześnie wprowadzono zapisy ograniczając prawo do adopcji wyłącznie do małżeństw heteroseksualnych oraz wprowadzając zakaz macierzyństwa zastępczego.
Zmiany, które wejdą w życie w listopadzie, zostały uchwalone niewielką większością głosów dzięki poparciu części opozycyjnych konserwatystów. Premier Robert Fico uzasadnił reformę "pierwszeństwem prawa krajowego nad międzynarodowym w kwestiach kulturowych i etycznych". Już w ubiegłym roku politycy Słowackiej Partii Narodowej, będącej częścią koalicyjnego rządu, zapowiedzieli wprowadzenie konkretnych regulacji prawnych względem przedstawicieli społeczności LGBT.
Decyzja parlamentu spotkała się z ostrą krytyką organizacji praw człowieka, w tym Amnesty International, która nazwała ją "czarnym dniem dla Słowacji". Zaniepokojenie wyraziła również Komisja Wenecka oraz przedstawiciele Komisji Europejskiej, przypominając, że nadrzędność prawa UE "nie podlega negocjacjom".
Lisicki i Cejrowski komentują
W najnowszym odcinku programu "Antysystem" Paweł Lisicki i Wojciech Cejrowski komentują działania słowackiego parlamentu, jak również sytuację w Kanadzie. – Takie rzeczy trzeba wpisywać do konstytucji? To tak jakby pan wpisywał, że ziemia jest na dole, a niebo na górze. Wpisują rzeczy oczywiste, ale przez to zapisujemy też te fakty, że przestały one być oczywiste. To, że Słowacja musi zapisywać, że prawo krajowe jest ważniejsze niż unijne jest skandalem. Nie mówienie o tym, że nie możemy nic zrobić powoduje, że jeszcze mniej możemy zrobić. Gdybyśmy mówili głośno o rzeczach, które nam się nie podobają, to władza będzie sobie przypominać, że jest jej mniej niż władzy – mówił Wojciech Cejrowski. – Oj zachowuje się pan, jakby się pan z choinki urwał. Żyjemy w 2025 roku w Unii Europejskiej. Takie rzeczy trzeba zapisywać, bo nam to właśnie zabierają (...) Ta malutka Słowacja wytycza nam drogę. Pierwszym politykiem, któremu pogratulował Robertowi Fico był Viktor Orban – mówił Paweł Lisicki.
