Jak zrozumieć Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa?

Jak zrozumieć Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa?

Dodano: 
Giovanni Battista Lombardelli, „Zmartwychwstanie”, fresk na ścianie ponad kaplicą Falconich w Santa Maria ai Monti w Rzymie, ok. 1600 r.
Giovanni Battista Lombardelli, „Zmartwychwstanie”, fresk na ścianie ponad kaplicą Falconich w Santa Maria ai Monti w Rzymie, ok. 1600 r. Źródło: Domena publiczna
JEAN PATEAU OSB || Zło stoi u naszych drzwi: niszczycielskie wojny, zbrodnie i zamachy, zbyt często dokonywane w imię Boże, rozpowszechnianie się struktur wychowawczych w służbie kultury śmierci, zniewolenie ludów przez władzę pieniądza i przyjemności – oto dzieła śmierci, którymi na co dzień jesteśmy otoczeni. Doświadczamy silnej pokusy, aby opuścić ręce i skupić się na sobie, tym bardziej że zło jest również w naszym sercu.

Homilia Przewielebnego Ojca Jeana Pateau, Opata Opactwa Matki Bożej w Fontgombault z 21 kwietnia 2019 r. ukazała się pierwotnie na portalu kwartalnika "Christianitas". Publikujemy ją za zgodą redakcji "Christianitas".

Drodzy Bracia i Siostry!

Moi Najdrożsi Synowie!

Rozdzierające noc płomienie ognia paschalnego rozpoczęły świętą Wigilię. Ogień wytrysnął ze skały! Chrystus zwyciężył śmierć! Wyszedł z grobu! Bóg Go wskrzesił! On żyje! Taka jest paschalna nowina, serce naszej wiary: "Szukacie Jezusa, który był ukrzyżowany. Nie masz go tu, albowiem zmartwychwstał, jako zapowiedział" (Mt 28,5-6).

Jak zrozumieć to wydarzenie? Bóg, jeśli prawdziwie jest Bogiem, nie umiera. Chrystus naprawdę umarł, ukrzyżowany na Kalwarii. Świadczą o tym teksty Świętych Pism. Kłamstwo nie mogłoby się ostać wobec tak wielu świadków.

Narodzenie w ciele drugiej Osoby Trójcy Świętej w noc Bożego Narodzenia nie miało wpływu na Jej naturę boską. Tak samo śmierć i zmartwychwstanie Syna Bożego, które uroczyście wspominamy i przeżywamy w tę noc, nie dotyczą Jego natury boskiej, lecz ludzkiej. Ale dlaczego tak się stało? Czy wcielenie i śmierć Chrystusa były rzeczywiście konieczne dla zbawienia rodzaju ludzkiego?

Aby doskonale zadośćuczynić za pierwotny bunt Adama i Ewy przeciw Stwórcy, trzeba było, aby jeden z ich potomków ukochał Boga i był Mu posłuszny, tak jak On godzien jest miłości i posłuszeństwa. Mógł to uczynić jedynie Ten, kto był zarazem prawdziwie Bogiem i prawdziwie człowiekiem. Syn Boży w swej ludzkiej naturze uzyskał zbawienie dla każdego człowieka. Wziął na siebie cały ciężar naszego zła. On, który nie znał grzechu, ofiarował się na przebłagalną ofiarę, przybitą rękami ludzkimi do krzyża, przybitą do krzyża z miłości do każdego z nas.

Jego człowieczeństwo zostało ofiarowane Bogu i ludziom. Ludzie skazali Go na haniebną śmierć, lecz Bóg nie zostawił go pod władzą śmierci. Chrystus wstał z grobu. Odtąd prowadzi za sobą tych wszystkich, którzy chcą być pojednani z Bogiem i którzy, aby to osiągnąć, stają się członkami Chrystusa, są włączeni do Kościoła przez sakrament Chrztu: "chrzcić (gr. baptizein) oznacza: «zanurzyć, pogrążyć»; «zanurzenie» w wodzie jest symbolem pogrzebania katechumena w śmierci Chrystusa, z której powstaje przez zmartwychwstanie z Nim jako «nowe stworzenie»" (KKK 1214).

Wiara jest rzeczywistością, której trzeba strzec. Kończąc swą homilię w Bourget (1 VI 1980 r.), św. Jan Paweł II pytał: "Francjo, najstarsza córko Kościoła, czy jesteś wierna przyrzeczeniom twojego Chrztu?" Te słowa cały czas brzmią w naszych uszach i znajdują odpowiedź w liturgii tej świętej nocy, podczas której przed chwilą odnowiliśmy przyrzeczenia naszego chrztu.

Musieliśmy najpierw wyrzec się Szatana, wszystkich dzieł, które inspiruje i wszystkich jego pokus.

Zło stoi u naszych drzwi: niszczycielskie wojny, zbrodnie i zamachy, zbyt często dokonywane w imię Boże, rozpowszechnianie się struktur wychowawczych w służbie kultury śmierci, zniewolenie ludów przez władzę pieniądza i przyjemności – oto dzieła śmierci, którymi na co dzień jesteśmy otoczeni. Doświadczamy silnej pokusy, aby opuścić ręce i skupić się na sobie, tym bardziej że zło jest również w naszym sercu.

Ten, kto chce iść za Chrystusem, powinien bez wahania odwrócić się od zła. Powinien przede wszystkim pozwolić, aby ogień paschalny oświecił, rozgrzał, ogarnął jego znużone serce. Przykazania Boże nie są arbitralnymi zakazami, lecz słowami życia danymi z miłości. Niech każdy, kto chce zmieniać świat na lepsze, zacznie od bycia małym światełkiem dla tych, którzy go otaczają. Światło sprawia, że pragnie się światła. Trzeba, abyśmy wszyscy ponownie nabyli smaku światła, smaku piękna, które pochodzi od Boga.

Wyrzekłszy się Szatana, wyznaliśmy naszą wiarę. Wierzymy w Boga, Ojca Wszechmogącego, Stworzyciela nieba i ziemi, w Jezusa Chrystusa, Syna Jego Jedynego, w Ducha Świętego, w święty Kościół powszechny, w Świętych obcowanie, w grzechów odpuszczenie, w ciała zmartwychwstanie i w żywot wieczny.

Każda z naszych odpowiedzi wypowiadana jest w pierwszej osobie liczby mnogiej. Jest to odpowiedź osobista, ale wypowiadamy ją włączeni w wielką wspólnotę – Kościół, który na całym świecie w tę noc wyznaje jedną wiarę i jeden chrzest. Ta jedna wiara, ten jeden chrzest łączą nas z milionami mężczyzn i kobiet, którzy przez wieki, często wśród prześladowań, w pogardzie u ludzi, zachowali to najcenniejsze dziedzictwo, wiernie nim żyli i nam je przekazali.

Jakże można zapomnieć w radości tej nocy o tych, którzy oddalili się od Kościoła i deklarują, że stracili wiarę?

Ten, który pewnego dnia miał zostać Papieżem Piusem XII, powiedział 13 lipca 1937 r. w Katedrze Notre-Dame w Paryżu: "Wśród niemilknącego zgiełku tej ogromnej metropolii, pomiędzy grą interesów a agitacją przyjemności, w rwącym wirze życiowych zmagań, Katedra Notre-Dame w Paryżu jest litościwym świadkiem gorzkich rozpaczy i zwodniczych radości. Niezmiennie wyniosła w swym spokoju i wyciszającej powadze, wydaje się bez przerwy powtarzać wszystkim przechodniom: Orate fratres, módlcie się, moi bracia. Chętnie powiedziałbym nawet, że ona sama wydaje się być kamiennym Orate fratres, wiecznym wezwaniem do modlitwy".

Silne i powszechne uczucia, które wywołał straszny pożar Katedry, są nieco zaskakujące. Czyżby wciąż słuchano rozbrzmiewającego od ponad 800 lat głosu starej świątyni, skoro takie poruszenie powstało, gdy ona spłonęła?

"Straciliśmy piękno szkatuły, ale nie straciliśmy klejnotu, który był w niej przechowywany: Chrystusa obecnego w swoim Słowie i w swoim Ciele wydanym za nas” stwierdził abp Michel Aupetit, arcybiskup Paryża.

Wielu opłakuje dziś piękno szkatuły. Ci sami od dawna twierdzą, że zapomnieli albo zgubili klejnot, który otrzymali w dniu swojego chrztu. Niech Maryja, która strzeże wiary swoich dzieci, przywróci klejnot do szkatuły tym, którzy zachowali choć odrobinę miłości do niego!

Przez cały tydzień małe lamki oliwne umieszczone w kościele będą świeciły ogniem paschalnym, o co zadbają zakrystianie. Aż do Wniebowstąpienia paschał będzie górował nad naszymi zgromadzeniami liturgicznymi.

Pan powiedział: "Przyszedłem rzucić ogień na ziemię i bardzo pragnę, aby już zapłonął" (Łk 12,49). Ten ogień już płonie. Jezus zapalił go przez swoje Zmartwychwstanie.

Ten ogień ma płonąć, nie tylko na szczytach świec, ale w naszych rozpłomienionych sercach. On ma płonąć w każdej naszej rodzinie, w każdej wspólnocie, w każdym naszym domu. Świat pilnie potrzebuje tego ognia, i tylko my możemy mu go dać. Płońmy tym ogniem! Niech nasz ogień ma swe źródło w Zmartwychwstałym!

Amen, Alleluja!

tłum. Tomasz Glanz

Dom Jean Pateau (1969), mnich benedyktyński, opat Opactwa Najświętszej Maryi Panny w Fontgombault.

Czytaj też:
Ks. prof. Bortkiewicz: Uosobienie czegoś bezprecedensowego. Miłość silniejsza od śmierci

Czytaj też:
Kiedy zaczyna się Wigilia Paschalna?

Źródło: Christianitas.org
Czytaj także