Lutra droga do świętości
  • Paweł LisickiAutor:Paweł Lisicki

Lutra droga do świętości

Dodano: 
Pomnik Marcina Lutra
Pomnik Marcina LutraŹródło:pixabay.com/falco/CC0
Vittorio Messori to jeden z niewielu włoskich współczesnych pisarzy i publicystów doskonale znanych również Polakom. Od czasu kiedy wydał słynną rozmowę-rzekę z ówczesnym prefektem Kongregacji Nauki Wiary, Josephem Ratzingerem „Raport o stanie wiary”, a następnie książkę-wywiad z papieżem Janem Pawłem II „Przekroczyć próg nadziei” stał się głównym autorytetem w sprawach współczesnego Kościoła. Umiał stawiać ważne pytania, nie dawał się zbyć ogólnikami, dlatego to co potrafił wydobyć ze swych rozmówców i co sam przekazywał było nie tylko zapisem głębokiej wiary, ale też świadczyło o wyczuciu rzeczy.

Messori napisał też kilka wspaniałych książek o początkach religii chrześcijańskiej, o tym, kim był Jezus z Nazaretu, o jego śmierci, o zmartwychwstaniu. Zajmował się badaniem słynnych cudów, znanych świętych, głośnych objawień, jak w Lourdes czy Fatimie. Nie tylko doskonale włada piórem, ale też umie trafnie rozumować, a przede wszystkim pokazywać, że wiara i rozum, to nie pojęcia sprzeczne i wykluczające się, ale sobie bliskie, wzajemnie ze sobą związane. Nic dziwnego, że dzięki tym wszystkim zaletom jego dzieła doskonale się sprzedają, wiele okazało się bestsellerami, a on sam cieszy się niesłabnącą popularnością nie tylko polskich katolików.

Włoski pisarz ostatnio zabiera głos rzadko, tak jakby nie chciał wprost oceniać poczynań papieża Franciszka. Jakby jeszcze się łudził, że może się myli i że to co coraz częściej przypomina rewolucję lub jak kto woli destrukcję Kościoła jednak skrywa w sobie głębszy, nie do końca rozpoznany zamysł. Jednak nawet Messori ostatnio nie wytrzymał, kiedy przeczytał, że oficjalna poczta watykańska zamierza w tym roku, 2017 wydać specjalny okolicznościowy znaczek z okazji pięćsetlecia Reformacji, znaczek, na którym znajdzie się podobizna Marcina Lutra. Włoski pisarz zauważył, że ten pomysł „zdumiał” laicka prasę i komentatorów. Tyle, że po tym co mówił i robił papież Bergoglio w Szwecji w październiku 2016 roku już nic zdumiewać nie może – chociaż tam właśnie, zauważa Messori, luteranizm wprowadzono siłą, łamiąc opór wiernych, z powodów ekonomicznych, aby zdobyć dobra kościelne.

Włoski pisarz sporządził nawet coś w rodzaju katalogu sądów i opinii Lutra na temat papieża, które to wyjął z pism XVI-wiecznego reformatora. Otóż, zauważa Messori, papież to dla Lutra „świnia, Antychryst, ten, który strzyże owce, rozlewca krwi, wilk, pies, oszukańczy nauczyciel Pisma, bezbożny i perwersyjny bluźnierca, wróg Chrystusa, ten, który zniekształcił Jezusa, ten, który ukrzyżował Pana, diabeł, szatan, świętokradca, ignorant, pysk dziwki, twórca wszelkiej bezbożności, bluźnierca, hipokryta, mistrz oszustwa i złodziejstwa, łajdak, szerzyciel zarazy, łapówkarz”. Tę litanię można by ciągnąć bez końca – wie to każdy czytelnik pism reformatora, ba, ich obraźliwość i wulgarność nie tylko, że nie malała z wiekiem, ale przeciwnie, jeszcze rosła. Przy czym owe tyrady nie były skierowane przeciw konkretnym biskupom Rzymu, z którymi spierał się Luter. Nie chodziło tylko o Leona X, Hadriana VI lub Klemensa VII. „Jest czymś ważnym, pisze Messori, że ta kaskada wyzwisk i zniewag Lutra (tak jak on to sam wyraźnie zaznaczył) nie miała odnosić się do znienawidzonych papieży panujących w jego czasach, ale do każdego – w przeszłości, obecnie i w przyszłości – kto zajmował lub będzie zajmował tron papieski”. Radykalne odrzucenie zasady autorytetu i wszelkie postaci Urzędu Nauczycielskiego to nie wszystko. Luter, zauważa dalej włoski pisarz, był z zasady także przeciwnikiem rozumu, uważał, że wszelkie rozumowanie w kwestiach wiary, wszelka próba racjonalnego dowodzenia i logicznego rozumowania co się tyczy istnienia Boga i chrześcijaństwa jest dziełem diabła. Dlatego Messori przypomina to, co o Lutrze pisał francuski filozof, Jacques Maritain. Luter „przyniósł ludzkości wielkie wyzwolenie. Wyzwolił nas wszystkich od rozumu i refleksji. Uwolnił nas od tej nieustannej, meczącej konieczności myślenia, myślenia zgodnego, ostatecznie, z logiką”.

Teraz ten sam Luter ma być, jak twierdzi Franciszek, świadkiem wiary, nauczycielem Ewangelii, jeszcze trochę, a może nawet zostanie wyniesiony na ołtarze. Nie jest to wcale nie do wyobrażenia. Na znaczkach wydawanych przez pocztę watykańską są bowiem zazwyczaj umieszczane portrety świętych – ostatnio były to podobizny Matki Teresy z Kalkuty, Jana Pawła II, Jana XXIII. Warto też pamiętać, że 13 października 2016 roku papież Franciszek przyjął w Rzymie grupę luteran i oddał cześć figurze wielkiego herezjarchy. Więc może przyszedł czas na ostateczny krok?

Jaki z tego wszystkiego płynie wniosek? Po pierwsze jeśli Marcin Luter miałby się okazać obecnie „świadkiem Ewangelii” oznaczałoby to nie tylko przyznanie się Kościoła do błędu w przeszłości ale też, faktycznie, niszczyłoby w ogóle, obawiam się, sens pojęcia Urzędu Nauczycielskiego. To właśnie przeciw niemu tak gwałtownie występował Luter. To właśnie dlatego odrzucał Tradycję, Soboru, Urząd Piotra. Nie atakował poszczególnych papieży, ale zasadę papiestwa jako taką. Więc jak można uznawać tę postawę za właściwą dla katolika?

Poza tym jak może istnieć instancja nauczycielska, która tak bardzo się skompromitowała? Jeśli przez kilka wieków kolejni papieże, zaczynając od Leona X, który ekskomunikował Lutra bullą z 1521 roku „Decet Romanum Pontificem” tak bardzo mylili się w swych ocenach, i widzieli w Lutrze nie nauczyciela wiary i świadka Ewangelii, lecz groźnego i zwodniczego heretyka, odstępcę i fałszerza, to i ich obecni następcy, z Franciszkiem mogą tkwić w błędzie oceniając co jest, a co nie jest słuszne. Cokolwiek mógłby myśleć o logice teolog z Wittembergi ta jest nieubłagana: papież wynoszący Lutra na piedestał ryzykuje utratę autorytetu. Jeśli Leon X tak bardzo pomylił się w sprawach wiary, jeśli tak bardzo pomylili się ojcowie soboru Trydenckiego, to skąd pewność, że obecny biskup Rzymu ma rację? Katolikowi pozostawałby tylko prywatny osąd i swobodny wybór między sprzecznymi naukami różnych papieży. Tylko, że to właśnie stanowisko Lutra, który przyparty do muru przez swoich przeciwników przyznawał, że w sprawach wiary omylne są wszystkie zewnętrzne instancje – sobory i papieże – a liczy się tylko jego wewnętrzny głos wiary.

Wreszcie zaś doceniając Lutra, Franciszek faktycznie zdaje się uznawać i potwierdzać zasadę buntu. Skoro Luter za swego życia nigdy nie odwołał ostrych i radykalnych ocen papiestwa, podobnie też na taki czyn nie zdecydowali się luteranie – co zauważa Messori – to całe to współczesne świętowanie i celebrowanie zdaje się być aktem obustronnej hipokryzji.

No chyba, że poczta watykańska i papież Bergoglio czczą Lutra niezależnie od tego co zrobił, co mówił i w co wierzył. Za co w takim razie u licha?

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także