Papież realizuje niemiecki plan

Papież realizuje niemiecki plan

Dodano: 
Papież Franciszek
Papież Franciszek Źródło: PAP/EPA / ETTORE FERRARI
Paweł Chmielewski || Synod o Synodalności krok po kroku realizuje z góry założone cele: otworzyć Kościół katolicki na wpływ ducha czasu, dokładnie tak, jak wymyślili to sobie progresywni kardynałowie i biskupi z Europy, zwłaszcza z Niemiec.

Gdy w maju 2021 r. Franciszek ogłosił, że Kościół wchodzi na permanentne tory synodalne, część komentatorów – w tym niżej podpisany – podejrzewała, że mamy do czynienia z jakąś potężną manipulacją. Mając w pamięci przebieg synodów organizowanych przez Ojca Świętego w latach 2014–2019 (o rodzinie, o młodzieży, o Amazonii), można było się spodziewać, że i tym razem papież zechce pod pozorem chwytliwych haseł pchnąć naprzód proces nakierowany na ukryte cele: dalsze rozbicie spójności doktrynalnej Kościoła, wprowadzenie chaosu pojęciowego, tak, by obrona tradycyjnej nauki stała się jeszcze trudniejsza. W efekcie katolicyzm XXI w. miałby stać się niczym glina w rękach rewolucjonistów, którzy ulepią z niego coś zupełnie nowatorskiego, bez względu na dogmaty, tradycję i całą przeszłość, stwarzając Kościół na miarę własnej wyobraźni, a może raczej – ideologii.

27 października organ Watykanu odpowiedzialny za organizację Synodu o Synodalności, Sekretariat Synodu, opublikował „Dokument roboczy dla fazy kontynentalnej”. Tym, którzy nie są na bieżąco z przebiegiem procesu synodalnego, przypomnę, że w ubiegłym roku Franciszek zarządził rozpoczęcie ogólnoświatowego procesu synodalnego, co w praktyce stanowi jakby postmodernistyczny erzac Soboru Powszechnego, w którym kluczową rolę mają odgrywać ludzie świeccy jako „głos” Ducha Świętego. Oficjalnie proces ma doprowadzić do odnowy Kościoła, a to w czterech etapach. Pierwszy trwał od października 2021 r. do wiosny 2022 r.; polegał na organizowaniu debat między biskupami, księżmi i świeckimi w diecezjach na całym świecie. Drugi wiąże się z obradami biskupów i świeckich w grupach „kontynentalnych” – zaczyna się właśnie teraz, a potrwa do marca roku 2023. Następnie, na etapie trzecim, odbędą się dwa spotkania biskupów w Rzymie, jesienią 2023 i 2024 r. Wreszcie w etapie czwartym i ostatnim, który nie ma już żadnych ram czasowych, nastąpi „implementacja” postanowień synodalnych, tak by Kościół zaczął się trwale zmieniać. Opublikowany teraz dokument będzie podstawą debat w grupach kontynentalnych.

Nowe butelki, te same etykiety

Przy tym nikt nie wie, czym jest sama synodalność. Pojęcie jest programowo niezdefiniowane: wszyscy watykańscy oficjele przyznają, że zadanie zrozumienia, czym ona jest, leży dopiero przed nami; mówi o tym nawet ogłoszony właśnie dokument. Już choćby to wskazuje na fałsz: Jakim cudem Kościół ma stać się synodalny, jeżeli w teorii nie wiadomo, o co w tym chodzi? W 2018 r. obszerny dokument na ten temat sporządziła na polecenie papieża Międzynarodowa Komisja Teologiczna, dochodząc do wniosku, że czegoś takiego jak synodalność w zasadzie nie ma. Cóż, to woda na młyn propagatorów tej idei: tym łatwiej wśród pojęciowego mętliku przemycić to, o co chodzi naprawdę.

Całość dostępna jest w 46/2022 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także