We wrześniu 2022 r. papież Franciszek w wywiadzie dla hiszpańskojęzycznego radia wyznał, że nie wprowadza w Kościele żadnych własnych idei, realizując jedynie krok po kroku to, czego oczekiwali kardynałowie na spotkaniach prekonklawe, poprzedzających jego wybór w 2013 r. Chodzi w istocie o program reform konkretnej grupy liberalnych purpuratów, którzy przez wiele lat zabiegali o poparcie dla Jorge Maria Bergoglia. Na jej czele stał kard. Carlo Maria Martini, zmarły w 2012 r. arcybiskup Mediolanu. Franciszek wielokrotnie wyrażał wobec niego najwyższe uznanie. W decyzjach, które podejmuje w swoim pontyfikacie, wyraźnie widać ścisłe trzymanie się idei Martiniego. Dlaczego o tym przypominam? Bo jedną z tych idei stanowiło powołanie wąskiego gremium, które miałoby doradzać papieżowi w bieżącym zarządzaniu Kościołem. Martini mówił na ten temat w ostatnim wywiadzie, którego udzielił w życiu, opublikowanym na łamach „Corriere della Sera” dzień po jego śmierci i stąd mającym medialny status „testamentu” kardynała.
Jorge Mario Bergoglio podjął w tej sprawie błyskawiczne decyzje. Już 14 kwietnia 2013 r., zaledwie miesiąc po wyborze na papieża, powołał elitarną Radę Kardynałów. W jej skład weszło pierwotnie ośmiu zaufanych purpuratów, a sekretarzem został włoski biskup, dobry przyjaciel Franciszka. List uzasadniający stworzenie Rady papież opublikował dopiero po kilku miesiącach. Wyznaczył w nim Radzie dwa zadania: indywidualne lub wspólne doradztwo w różnych sprawach oraz opracowanie rewizji konstytucji apostolskiej „Pastor bonus”, która określa sposób funkcjonowania Kurii Rzymskiej. W mediach uznano, że istotne jest tylko drugie z tych zadań – reforma Kurii. Ogólne doradztwo zdawało się nieco „mętne”, poza tym to zasadniczo kompetencja całego Kolegium Kardynalskiego. Wreszcie sami członkowie Rady przedstawiali reformę jako najważniejszy cel swojej pracy.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.