W 10-stronicowym raporcie generalnego inspektora Michaela Horowitza nie znaleziono żadnych dowodów na to, że ktokolwiek nakazał któremukolwiek z niezidentyfikowanych analityków, którzy są autorami notatki, znaleźć powiązanie między ekstremistycznymi grupami rasistowskimi, a członkami jakiejkolwiek religii lub elektoratem dowolnej partii politycznej. W raporcie stwierdzono, że nie istnieje żaden "podstawowy kierunek”, który wskazywałby na takie powiązanie.
"Nie znaleźliśmy również żadnych dowodów na to, że analityk 1 lub 2 podjął działania dochodzeniowe wykraczające poza przeszukanie baz FBI i innych baz danych w celu uzyskania informacji do [notatki – przyp. red.]” – czytamy w raporcie.
Skandal z notatką FBI
W styczniu na jaw wyszła notatka służbowa oddziału Federalnego Biura Śledczego (ang. Federal Bureau of Investigation, FBI) w Richmond w Wirginii. Notatka uznaje, że "radykalno-tradycjonalistyczni katolicy" to "rasowo lub etnicznie motywowani ekstremiści". Ujawniona notatka spotkała się z krytyką ze strony Republikanów. Amerykańskie służby szybko ogłosiły usunięcie notki z obiegu.
Biskupi amerykańscy, podobnie jak wielu innych przywódców katolickich, potępili FBI za tego typu działania. Politycy Partii Republikańskiej, z których część oskarżyła Biuro o atakowanie tradycjonalistycznych katolików, zażądali od Departamentu Sprawiedliwości odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób, dlaczego i na czyje zlecenie powstała notatka.
Raport, który według Horowitza opierała się jedynie na "ograniczonym przeglądzie” dokumentów ze względu na ograniczenia czasowe nałożone przez Kongres, skupiał się na pracy dwóch anonimowych analityków, którzy byli głównymi autorami notatki.
Obaj analitycy zaprzeczyli, jakoby atakowali kogokolwiek za praktykowanie wiary, a jeden z nich stwierdził, że sugestie jakoby jego motywacje obejmowały uprzedzenia antykatolickie, są "wyraźnie fałszywe”.
Republikanie podkreślają jednak, że raport nie zamyka sprawy, ponieważ "pozostawia bez odpowiedzi pytania", które zadali przy okazji sprawy. Republikański senator ze stanu Iowa, Chuck Grassley stwierdził, że "najważniejszą częścią tego raportu jest to, czego w nim nie ma, a nie to, co w nim jest".
Czytaj też:
"Ideologiczna kolonizacja". Węgierski polityk zdradza, jak Zachód pomaga biedniejszym krajomCzytaj też:
"Nie ma co do tego wątpliwości". Watykan zabrał głos w sprawie homoseksualistów