Jednak, przyznaję, nie mniej zaskakujące od wyczynów francuskich profanatorów, było osobliwe oświadczenie na ten temat wydane przez Watykan.
Po pierwsze, co nie do wiary, żeby wypichcić swój komunikat potrzebowano w Rzymie aż dziewięciu dni. Tak, już po tym, kiedy miliony katolików wyraziło swoje oburzenie, a niektórzy zaczęli nawet się organizować do walki, kiedy otwarcie zdążyli przedstawienie skrytykować prawosławni i protestanci i nawet muzułmanie, na czele z prezydentem Turcji Recepem Erdoganem, a więc po tym wszystkim, dopiero obudził się Watykan i papież Franciszek. Przy czym, inaczej niż mogło się niektórym wydawać (o święta naiwności, nie masz końca) to, co wydał z siebie papieski Rzym przypominało bardziej nieśmiałe miauczenie kota, a nie śmiały ryk lwa. Otóż, jak przeczytałem, Watykan wyraził ubolewanie z powodu „pewnych scen”, jakie miały miejsce podczas ceremonii inauguracji letnich igrzysk olimpijskich w Paryżu. W oświadczeniu zaznaczono, że doszło do obrazy wielu chrześcijan i wyznawców innych religii.