NIEPRAKTYCZNA PANI DOMU Gdy odbieram samochód po przeglądzie gwarancyjnym, siedząc w eleganckim salonie stacji obsługi, nie umiem się opędzić od wspomnień.
Chciałam napisać: nie w salonie, ale w warsztacie. Tylko jaki to warsztat? Wokół szkło i aluminium, prężą się najnowsze modele „koreańczyków” (najmodniejsze kolory: zielony i szary), płaci się w terminalu (Ma pani kartę fizyczną? Bo płatności telefonem powyżej 1 tys. zł terminal odrzuca).
Auto odbieram w stanie dziewiczej czystości, w którym w moim przypadku bywa tylko w dniu nabycia.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
