Bettina G. i Verena W. to lekarki, które wspólnie prowadzą w Berlinie gabinet ginekologiczny. Na swojej stronie internetowej informowały, że przeprowadzają zabiegi przerywania ciąży metodą farmakologiczną. Teraz, wedle orzeczenia sądu grodzkiego w Berlinie-Tiergarten, muszą zapłacić po 2 tys. euro kary. To i tak niższa kara od tej, którą forsował prokurator – według niego lekarki powinny zapłacić 7,5 tys. euro.
To nie pierwszy proces tego rodzaju w Niemczech. W listopadzie 2017 roku w Giessen podobny wyrok zapadł ws. ginekologa Kristiny Haenel, która musiała zapłacić grzywnę 6 tys. euro.
Czego dotyczy dokładnie przewinienie lekarek? Chodzi o przepisy ws. informowania o aborcji. Niemiecki parlament zliberalizował te regulacje po długich sporach. Według nowych zasad, lekarze mogą informować w internecie o usłudze aborcji, lecz nie mają prawa podawać żadnych szczegółów nt. metod i okoliczności oferowanego zabiegu, co jest uznawane za reklamę.
Jak zauważyła sędzia, która wydawała wyrok ws. dwóch lekarek, nowe przepisy jasno stwierdzają, że nie wolno informować przez internet o sposobach wykonania aborcji, ani nazywać tych metod. Sędzia podkreśliła też, że nie uważa tych przepisów za niezgodne z konstytucją, ale za temat bardzo kontrowersyjny politycznie.
Podczas rozprawy pod sądem protestowało około 100 osób, które domagały się uniewinnienia kobiet i całkowitego wycofania nowych paragrafów.
Czytaj też:
"Płód nie ma niezależnych praw". Illinois mocno liberalizuje prawo aborcyjneCzytaj też:
Aborcja jak wynajęcie zabójcy. Papież zdecydowanie o zabijaniu nienarodzonych dzieci