W stolicy Szwecji obowiązują przepisy, które nową politykę odśnieżania miasta oparły na... równouprawnieniu płci. Jednym z ich pomysłodawców był Daniel Hellden, który argumentował, że po ulicach Sztokholmu samochodami jeżdżą w większości mężczyźni, a kobiety wybierają transport publiczny oraz poruszanie się chodnikami i ścieżkami rowerowymi. W ubiegłym roku projekt priorytetowego odśnieżania dróg dla pieszych został przyjęty przez koalicją socjaldemokratów i Zielonych w sztokholmskim samorządzie.
Totalny paraliż Sztokholmu
Jak to działa w praktyce, mieszkańcy stolicy Szwecji mogli przekonać się kilka dni temu, gdy spadło około czterdziestu centymetrów śniegu. Był to najpoważniejszy od 111 lat atak zimy i Sztokholm został totalnie sparaliżowany.
Autobusy, którymi, zgodnie z postulatami lewicowych środowisk, poruszają się głównie kobiety, stały w korkach, spowodowanych przez samochody, które zablokowały ulice Sztokholmu. Pociągi musiały jeździć z mniejszą o połowę prędkością, co także powodowało opóźnienia. Na zasypanych śniegiem chodnikach dochodziło do upadków, a oblodzone ścieżki rowerowe nie nadawały się do jazdy. Duża część mieszkańców Sztokholmu została w domach z dziećmi, bo szkoły zostały zamknięte.
Idee Zielonych w praktyce
Paraliż stolicy Szwecji spowodował, że totalna krytyka spotkała nowe, antydykryminacyjne przepisy dotyczące odśnieżania. Jednak główny ich pomysłodawca stanął w obronie równouprawnienia w walce ze śniegiem. Hellden uznał, że niemożność poruszania się po mieście wcale nie była efektem równościowej polityki odśnieżania miasta i że należy ją kontynuować.
Jeden ze szwedzkich blogerów dosadnie skomentował pomysł o równouprawnieniu w odśnieżaniu. – Śnieżny chaos byłby trudny bez pomysłów Partii Zielonych, ale to stało się jeszcze trudniejsze, gdy te idee stały się rzeczywistością – napisał.