Gdy na ostatniej reducie wroga powiewa flaga zdobywcy, nie ma wątpliwości, kto jest zwycięzcą. Ale nie zawsze jest to takie proste. W Afganistanie talibowie zostali rozgromieni w ciągu dwóch miesięcy. Stało się to niemal 20 lat temu. Ostatni ich bastion, miasto Kandahar, poddał się na początku grudnia 2001 r. I tu można by było postawić kropkę. Zwycięstwo. Ale niezupełnie. Amerykanie i sojusznicze siły NATO zostały tam, by całkowicie unicestwić talibów i Al-Kaidę, którzy przyczaili się i przeszli do walki partyzanckiej. Osama bin Laden został zabity 10 lat później, w maju 2011 r., i to nie w Afganistanie, ale na terenie sąsiedniego Pakistanu. Mułły Omara, czyli jednookiego, charyzmatycznego lidera duchowego talibów, Amerykanie nigdy nie dopadli. Zmarł w 2013 r. z przyczyn naturalnych. Od tego czasu minęło kolejnych osiem lat wojny. I już nie było żadnych spektakularnych zwycięstw. Bo ile razy można zwyciężać w jednej wojnie?
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.