Do podłożenia podsłuchów miało dojść podczas drugiej kadencji Baracka Obamy, prawdopodobnie pod koniec kampanii wyborczej, w wyborach prezydenckich. Podsłuchy założono w jednej z rezydencji miliardera w Nowym Jorku – Trump Tower.
Trump zaatakował byłego prezydenta na Twitterze, twierdząc, że jest to duża sprawa (tak jak afera Watergate), a sam Barack Obama jest "złym (albo chorym) facetem". "Jak nisko prezydent Obama upadł, by podsłuchiwać moje telefony w czasie uświęconego procesu wyborczego” – napisał Trump.
Oskarżeniom o podsłuchy zaprzecza rzecznik Baracka Obamy oraz dyrektor FBI James Comey. Zapewnił on, że administracja byłego prezydenta nie podsłuchiwała Trumpa, ale podkreślił też, że nie odpowiada za działania innych służb.