Na to wystąpienie z niecierpliwością czekali inwestorzy i analitycy na całym świecie. Występując po raz pierwszy na połączonej
sesji obu izb Kongresu 45. prezydent USA w rzeczowy, stonowany sposób opowiadał, jak zamierza wydobyć kraj ze
stagnacji.
Prezydent Donald Trump zapowiedział też, że doprowadzi do przywrócenia „amerykańskiego ducha”. Jednym z filarów jego planu gospodarczego jest stworzenie specjalnego programu modernizacji infrastruktury, składającego się zarówno z funduszy federalnych, jak i prywatnych. Jego wartość ma wynieść aż bilion dolarów. Reguła działania ma być zaś oparta na dwóch prostych zasadach, o których Trump – mimo krytycznych głosów oskarżających go o izolacjonizm i nacjonalizm – konsekwentnie mówi: kupuj amerykańskie towary i zatrudniaj amerykańskich pracowników.
Dobrą wiadomością dla gospodarki USA są też prezydenckie plany zwiększenia wydatków na obronność. W tym przypadku również nie ma to być działanie symboliczne, lecz „historyczny wzrost” wydatków. Trump chce bowiem, aby roczny budżet Pentagonu zwiększył się aż o 54 mld dol. (to wzrost o 9,2 proc.). Świetna wiadomość dla przemysłu obronnego – pieniądze mają być przeznaczone m.in. na budowę kilkunastu okrętów, a także produkcję nowych samolotów wojskowych – natychmiast wywołała lament po lewej stronie sceny politycznej. Gospodarz Białego Domu chce bowiem uzyskać kilkadziesiąt miliardów dolarów rocznie dzięki cięciom wydatków na Agencję Ochrony Środowiska (EPA), a także na programy pomocy zagranicznej realizowane przez Departament Stanu oraz inne urzędy niezwiązane z obronnością Ameryki.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.