Licząca według różnych przekazów od 40 do 70 kilometrów kawalkada ciężarówek i samochodów osobowych wyruszyła w weekend do Ottawy. Na trasie przejazdu Konwoju Wolności ustawiali się wspierający ruch ludzie, którzy oferowali kierowcom prowiant i wyrażali poparcie.
Od niedzieli znaczna część kanadyjskiej stolicy pozostaje zablokowana. Zgromadzeni w mieście i na przedmieściach protestujący zapowiedzieli, że nie opuszczą stolicy, dopóki premier Justin Trudeau nie zakończy polityki covidowych restrykcji wobec społeczeństwa. Żartobliwie mówi się, że protest jest „tylko na dwa tygodnie” – czyli tyle, ile początkowo miały trwać covidowe restrykcje.
Zamrożona zbiórka
W sieci uruchomiono zbiórkę, na którą w zaledwie kilka dni wpłacono 10 mln kanadyjskich dolarów. Z tych środków mają zostać pokryte koszty paliwa, jedzenia i zakwaterowania manifestujących kanadyjskich truckerów.
Środowiska zainteresowane utrzymaniem stanu pandemii, a społeczeństwa w stanie strachu, zachodzą w głowę, w jaki sposób opanować rodzący się bunt społeczny. W tym kontekście pojawił się pomysł odcięcia protestujących od pieniędzy. Platforma GoFundMe, na której zebrano pieniądze dla Konwoju Wolności, zamroziła środki. Z apelem wystąpił oficjalnie urzędnik z Ottawy, Mathieu Fleury. Pod wpływem krytyki internautów usunął swój post w mediach społecznościowych, w którym informował o podjętych w tym zakresie działaniach.
Platforma GoFundMe zdecydowała wstrzymać zbiórkę, wydając w sprawie jedynie krótkie oświadczenie.
„Ta zbiórka pieniędzy jest obecnie wstrzymana i poddawana analizie, aby upewnić się, że jest zgodna z naszymi warunkami świadczenia usług oraz obowiązującymi przepisami i regulacjami. Nasz zespół pracuje 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu i robi wszystko, co w naszej mocy, aby chronić zarówno organizatorów, jak i darczyńców. Dziękujemy za cierpliwość” – czytamy.
W osobnym komunikacie przekazano, że w momencie tworzenia zbiórki organizator spełnił wszystkie warunki, ale aktualnie został proszony „o więcej informacji na temat wykorzystania funduszy”.
W tym kontekście szybko zwrócono uwagę, że tego typu wyjaśnień platforma GoFundMe nie wymagała od organizacji wpierających ruch Black Lives Matter, a do dziś ok. 60 mln dolarów pozostaje nierozliczonych.
Portal CBC News wyliczył, że przelewy dla Konwoju Wolności popłynęły od około 120 tysięcy podmiotów. Oprócz Kanadyjczyków i Amerykanów są w tej grupie także Brytyjczycy, Australijczycy, a nawet Polacy.
Konwój Wolności
Przypomnijmy, że Konwój Wolności, który dotarł przed budynek kanadyjskiego parlamentu, składa się przede wszystkim z ciężarówek liczonych na minimum 50 tysięcy. Zgromadzeni nie zgadzają się na tolerowanie dalszej polityki obostrzeń i przymus szczepień przeciwko COVID.
Premier został wraz z rodziną ewakuowany przez służby specjalne ze stołecznego mieszkania w obawie o jego bezpieczeństwo. Wcześniej nazwał protestujących "małą mniejszością z marginesu".
Protestujący twierdzą, że decyzje premiera doprowadziły do bankructwa ich rodzin i są pogwałceniem Karty Praw i Wolności Człowieka. Do protestu kierowców tirów przyłączyli się farmerzy i Indianie. Miejsce pod parlamentem zamieniło się w morze kanadyjskich flag, wśród nich powiewają również biało-czerwone oraz banery z napisem "Solidarność". Można zobaczyć protestujących niosących kopie Karty Praw i Wolności Człowieka. Inne hasła, to: "Boże, aby nasza ziemia była błogosławiona i wolna", "Uczyń Kanadę znów wielką", "Jesteśmy tu dla naszej wolności", "Nie możesz być posłuszny, jeśli chcesz się wydostać spod tyranii", "Jeśli wydostaniemy się z tego bałaganu nie trafiając do Gułagu, to tylko dzięki truckerom".
Czytaj też:
Kanada. Rząd Quebec wycofuje się z absurdalnego pomysłuCzytaj też:
Lisicki: Wspaniały konwój wolności w Kanadzie! Ziemkiewicz: Liberalne media już na nich szczują