Poinformowała o tym agencja Ukrinform, powołując się na szefa państwowych służb archiwalnych Anatolija Chromowa.
– Obecnie potwierdzono, że co najmniej jedno archiwum zostało zniszczone w obwodzie czernihowskim. Dział archiwalny SBU został doszczętnie spalony. Były tam dokumenty dotyczące sowieckich represji wymierzonych w Ukraińców – powiedział urzędnik.
Według niego zniszczonych zostało co najmniej kilka innych archiwów, w szczególności w Charkowie, ale do tej pory dokumenty przetrwały naloty.
– Nie wiemy jednak, co dzieje się z niektórymi wydziałami obwodowej administracji państwowej na terenach czasowo okupowanych. Niestety nie ma informacji o stanie tych budynków, a także o losie pozostałych tam archiwistów – podkreślił. Zaznaczył, że prawdziwy stan dokumentów będzie znany po wyzwoleniu tych terytoriów i przeprowadzeniu kontroli.
Rosjanie robią to samo, co Sowieci
Chromow powiedział, że grabież ukraińskich dokumentów archiwalnych jest "tradycyjnym posunięciem agresora", tak jak miało to miejsce w czasach sowieckich i po zdobyciu Krymu oraz części obwodów donieckiego i ługańskiego. Tłumaczył, że rosyjskie Rosarchiwum (moskiewska agencja zajmująca się archiwami - red.) jest częścią machiny propagandowej Kremla.
10 marca Ukraina zawiesiła stosunki z instytucjami archiwalnymi w Rosji i na Białorusi.
Według doniesień ukraińskiego wywiadu na terenie czasowo okupowanych obwodów ługańskiego, donieckiego, czernihowskiego i sumy Rosjanie zaczęli przejmować ukraińską literaturę historyczną i fabularną.
Czytaj też:
Jakie poparcie ma Putin? Oto wyniki rosyjskiego sondażuCzytaj też:
"Zachodnie media zamiotły to pod dywan". Ławrow oburzony