Według informacji Biełsatu, Andżelice Borys wyszła na wolność, ponieważ zamieniono jej środek zapobiegawczy. Z aresztu w Żodzinie pod Mińskiem została przewieziona do wsi Grzebienie w obwodzie grodzieńskim.
Szefowa Związku Polaków na Białorusi została zatrzymana w marcu ubiegłego roku w Grodnie za organizację imprezy kulturalnej Grodzieńskie Kaziuki, którą władze uznały za "nielegalną". Została skazana na 15 dni aresztu, jednak na wolność już nie wyszła, bo szybko postawiono jej zarzuty z art. 130. p.3 białoruskiego kodeksu karnego.
Według prokuratury Borys miała działać na rzecz "rehabilitacji nazizmu". Zarzucono jej działania mające na celu podżeganie do nienawiści narodowej i religijnej oraz siania niezgody na gruncie przynależności narodowej, religijnej i językowej. Ze wskazanego artykułu na Białorusi grozi za to kara więzienia od 5 do 12 lat.
Andrzej Poczobut wciąż za kratkami
W areszcie nadal pozostaje dziennikarz Andrzej Poczobut. W środę, w rocznicę zatrzymania Borys i Poczobuta, Ministerstwo Spraw Zagranicznych wydało specjalne oświadczenie, w którym zaapelowało do władz w Mińsku o bezwarunkowe uwolnienie Polaków oraz wszystkich przetrzymywanych w areszcie białoruskich więźniów politycznych.
"Andżelika Borys i Andrzej Poczobut oraz ponad tysiąc innych więźniów politycznych symbolizują lekceważenie przez Białoruś międzynarodowych zobowiązań związanych z przestrzeganiem praw człowieka. Dyskryminując mniejszości narodowe, władze Mińska sprzeciwiają się idei tradycyjnej białoruskiej wielokulturowości" – napisano w komunikacie MSZ.
Czytaj też:
Łukaszenka gotowy uwolnić Polaków. Dyktator podał warunek