W wydanym w poniedziałek dekrecie "prezydent" kontrolowanego przez Moskwę separatystycznego regionu Gruzji powołał się na "niepewność skutków prawnych sprawy poddanej pod referendum".
Gagłojew nakazał również "bezzwłocznie przeprowadzić konsultacje ze stroną rosyjską w całym zakresie spraw związanych z dalszą integracją Osetii Południowej z Federacją Rosyjską" – podaje Al Jazeera.
13 maja poprzednik Gagłojewa, Anatolij Bibiłow, wyznaczył na 17 lipca referendum w sprawie przyłączenia się do Rosji, podpisując odpowiedni dekret.
Okupowana część Gruzji
Osetia Południowa leży w północnej Gruzji, w środkowej części Wielkiego Kaukazu. Jej granica przebiega około 40 km na północny zachód od Tbilisi. Od północy graniczy z rosyjską Republiką Osetii Północnej.
Gruzja oficjalnie uważa Osetię Południową za znajdującą się pod okupacją rosyjską i stosuje wobec niej nazwę Region Cchinwali. Niepodległość Osetii Południowej uznają oprócz Rosji tylko cztery państwa (Nikaragua, Wenezuela, Nauru i Syria) oraz trzy inne nieuznawane na arenie międzynarodowej republiki (Abchazja, Górski Karabach i Naddniestrze).
Jak przypomina agencja Reutera, Moskwa uznała Osetię Południową i Abchazję za niepodległe państwa po wojnie z Gruzją w 2008 r., udzielając im szerokiego wsparcia finansowego, oferując obywatelstwo rosyjskie tamtejszej ludności i rozmieszczając tam tysiące żołnierzy.
Będzie powtórka z Krymu?
Gdyby w Osetii Południowej doszło do plebiscytu, groziłby jej scenariusz krymski. W 2014 r. rosyjskie siły rozpoczęły okupację półwyspu – w obecności wojska przeprowadzono nielegalne "referendum", a następnie ogłoszono, że Krym wszedł w skład Federacji Rosyjskiej.
Obecnie Rosjanie próbują przeprowadzić ten sam manewr w okupowanym na Ukrainie Chersoniu.
Czytaj też:
Zełenski do unijnych liderów: Dlaczego nadal jesteście uzależnieni od Rosji?Czytaj też:
Orban: Powstrzymaliśmy zakaz używania rosyjskiej ropy na Węgrzech