TOMASZ WRÓBLEWSKI | Chiny wzięły na cel południowoamerykańskie kraje. Pożyczają i inwestują zwłaszcza tam, gdzie można wyprzeć biznes z USA.
Pracownicy biur turystycznych, restauracji, a nawet kierowcy w La Paz malują na drzwiach chińskie oznaczenia w nadziei, że z gąszczu motorów, drezyn i innych taksówek właśnie ich wyłowią chińscy turyści czy biznesmeni. Nie są łatwymi klientami, ale są i zostawiają tu coraz więcej pieniędzy. Chiny kontrolują 18 proc. boliwijskiego handlu zagranicznego. W całej Ameryce Południowej to już jest niemal 15 proc. Od 2013 r. Pekin zwiększył swoje inwestycje w regionie 150 razy. Zadłużając jednocześnie najbiedniejsze państwa. Boliwia jest na drugim miejscu zaraz po Wenezueli, ale i inni korzystają z otwartych linii kredytowych w czasach, gdy coraz ciężej o zrozumienie amerykańskich i niemieckich banków czy nawet Banku Światowego.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.