Po tygodniach oczekiwań, niemal w przeddzień rozpoczęcia szczytu ONZ w Nowym Jorku, rosyjska delegacja z ministrem spraw zagranicznych na czele uzyskała wizy, pozwalające udać się do Stanów Zjednoczonych. Wielu czekało na to, co powie Siergiej Ławrow. Obyło się bez zaskoczenia.
Kolejny atak propagandowy
W trakcie swojego wystąpienia rosyjski minister oskarżył Ukrainę oraz jej zachodnich sojuszników o popieranie "bezkarności" we wschodnim regionie Donbasu. – Kijów odmawia podstawowych praw swojej, w dużej mierze rosyjskojęzycznej, społeczności. Ludziom odmawiano emerytur, dotacji, dostępu do edukacji i podstawowych praw obywatelskich – stwierdził Ławrow. Dodał, że Ukraina stała się z tego powodu "państwem totalitarnym".
Zgodnie z kremlowską propagandą przekonywał, że Ukraina wraz z sojusznikami takimi jak Niemcy, Francja i Stany Zjednoczone próbują "narzucić zupełnie inną narrację o rosyjskiej agresji". Siergiej Ławrow powiedział, że Zachód "cynicznie zignorował" represyjne działania Ukrainy, w tym "wyrzucenie" języka rosyjskiego. Po zakończeniu swojej przemowy, Ławrow szybko opuścił salę.
"Opuścił izbę, nie jestem zaskoczony. Nie sądzę, żeby Ławrow chciał usłyszeć zbiorowe potępienie rady" – powiedział James Cleverly brytyjski minister spraw zagranicznych cytowany przez Sky News. Tymczasem polityk nie uzyskał wsparcia z zagranicy.
Rosja rozpoczyna "referenda" na terenach okupowanych
Absurdalne wystąpienie szefa MSZ Rosji miało miejsce w przeddzień rozpoczęcia "referendów" na terenie czterech okupowanych przez Rosjan obwodów Ukrainy.
W dniach 23-27 września w czterech obszarach Ukrainy kontrolowanych przez Rosję i siły promoskiewskie zostaną przeprowadzone "referenda". Mieszkańcy mają odpowiedzieć na pytanie czy chcą, aby terytoria tych obwodów stały się częścią Federacji Rosyjskiej.
Czytaj też:
Gen. Skrzypczak: Putin wysyła tych ludzi na śmierć, tak jak robił to Stalin