Wśród ofiar znajdują się dzieci i dorośli. Sprawcą był były oficer policji.
Dzieci i dorośli wśród ofiar
Co najmniej 34 osoby zginęły w przedszkolu w północno-wschodniej tajskiej prowincji Nong Bua Lamphu. Około godziny 12, podczas drzemki przedszkolaków, sprawca wszedł do budynku i zastrzelił dwadzieścioro-dwoje dzieci, nauczycielkę w ósmym miesiącu ciąży i pięciu członków personelu. Liczba ofiar została potwierdzona przez Jidape Boonsom'a, urzędnika regionu. "Początkowo ludzie myśleli, że to fajerwerki" – powiedział. Lokalna policja twierdzi, że mężczyzna był uzbrojony w strzelbę, nóż i rewolwer. Większość dzieci miały około 2 lat.
Według lokalnej policji napastnikiem był były 34-letni oficer, który został zwolniony ze służby w zeszłym tygodniu prawdopodobnie w związku z posiadaniem narkotyków. Zaraz po zdarzeniu miał on wrócić do domu, gdzie zabił siebie i członków swojej rodziny – powiedział Chakkraphat Wichitvaidya, tajski policjant.
Oświadczenie premiera
Premier Prayuth Chan-ocha w oświadczeniu na Facebooku napisał, że składa najgłębsze kondolencje rodzinom i osobom rannym "Nakazałem szefowi policji, aby natychmiast udał się na ten teren, a wszystkie powiązane agencje pilnie pomogły wszystkim poszkodowanym" – oznajmił.
Ostatnio w Tajlandii tego typu wydarzenie miało miejsce dwa lata temu, gdy 31-letni żołnierz najpierw zabił swojego dowódcę, a potem zabrał broń i wojskowy samochód, którym następnie udał się do centrum handlowego "Terminal 21", gdzie otworzył ogień na ulicy i w centrum handlowym. Wówczas 29 osób zginęło i około 60 zostało rannych.
Według agencji Reutera, Tajlandia pod względem liczby posiadanej broni na mieszkańca wyróżnia się na tle pozostałych państw Azji Południowo-Wschodniej. Wiele z nich pochodzi z przemytu.
Czytaj też:
Strzelanina w rosyjskiej szkole. Są ofiary śmiertelneCzytaj też:
Strzelanina w centrum handlowym. Nie żyją dwie osoby