Wsewołod Czencow, przedstawiciel Ukrainy przy UE odniósł się do działania władz w Budapeszcie, które blokują pomoc dla Kijowa.
Przypomnijmy, że zaledwie kilka dni temu media relacjonowały, że Węgry zablokowały 7. transzę unijnego wsparcia na uzbrojenie dla Ukrainy. Chodzi o pół miliarda euro z tzw. Europejskiego Instrumentu na rzecz Pokoju, z którego kraje UE od początku wojny finansują broń śmiercionośną i sprzęt ochronny dla Ukrainy – podawał 19 stycznia serwis RMF FM.
Czencow o przekraczaniu "czerwonych linii"
W rozmowie z serwisem "European Pravda", przedstawiciel Ukrainy przy UE tłumaczy, że Węgry nie są w stanie "szantażować" całej Unii Europejskiej, a UE znajdzie sposób na zatwierdzenie decyzji o pomocy dla Kijowa. – Węgry, jak wszystkie państwa członkowskie UE, starają się chronić własne interesy, ale bardzo często robią to kosztem innych, w tym Ukrainy – mówił Czencow.
– Ukraina staje się zakładnikiem trudnych sytuacji w Unii Europejskiej. Więc mogą blokować cokolwiek – tłumaczył dyplomata.
– Czy mają taką możliwość? To jest zawsze jest kwestia balansu. Jeśli przekroczył pewne czerwone linie (...) znajdziesz się w izolacji – ostrzegał polityk.
Czencow przypomniał też, że państwa członkowskie już obeszły sprzeciw Budapesztu, w sprawie pomocy makrofinansowej dla Ukrainy, w wysokości 18 mld euro.
Sankcje wobec Rosji
Czencow podkreślił także w wywiadzie, że Węgry nie powinny, bez racjonalnych argumentów, blokować dalszych sankcji wobec Rosji.
– Były już próby Węgier do postawienia pod znakiem zapytania kwestii rozszerzenia sankcji wobec (rosyjskich - red.) jednostek i grup oligarchów. Ta próba się nie powiodła – mówił polityk.
– To pokazuje, że Węgry nie mają prawdziwych argumentów, jeśli chodzi o sprzeciw wobec rozszerzania sankcji. Argument "nie chcę" nie działa w Unii Europejskiej – dodał dyplomata. – Państwo musi dowieść, że taka decyzja jest ważna nie tylko dla niego, ale dal całej Wspólnoty, uzasadnić (swój wybór - red.) i stworzyć większość – podkreślił ambasador.
Czytaj też:
Mobilizacja w Rosji nadal trwa? Pieskow tłumaczyCzytaj też:
Rosja wyrzuca ambasadora Estonii. "Totalna rusofobia"