Gdy zaparkowaliśmy samochód, z oddali zobaczyłem ponury znak XX w. – drewnianą wieżyczkę strażniczą. Zrozumiałem, że zacny franciszkanin przywiózł mnie do obozu. A dokładnie: komunistycznego obozu pracy w Recsk – jedynego łagru zrekonstruowanego od zera na Węgrzech. Po paruset metrach dotarliśmy do wejścia. W skromnej drewnianej budce recepcjonista sprzedał nam zamiast biletów pocztówki ze zdjęciami obozu z lat rządów stalinowskiego satrapy Mátyása Rákosiego. Cena: 500 forintów, czyli polskie 7 zł. Na dawnym placu apelowym wzrok przyciąga modernistyczny pomnik w kształcie popękanych murów więziennych z kulą jako symbolem nadziei. Po kolejnych paruset metrach dochodzimy do jedynego zrekonstruowanego baraku. Odtworzono tu drewniane piętrowe prycze, na których spali więźniowie. Baraków było znacznie więcej, ale po nich pozostały jedynie zapisy w dokumentach. W jednej z części baraku jest wystawa historyczna. Ponura opowieść o tym miejscu „socjalistycznej reedukacji wrogów klasowych przez pracę”.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.