W niedzielnym wywiadzie dla telewizji ARD minister obrony Republiki Federalnej Niemiec ujawnił, że Waszyngton prowadzi rozmowy z Berlinem i Warszawą w sprawie przeprowadzenia wspólnych manewrów wojskowych. Ćwiczenia miałyby się odbyć na polskim terytorium państwowym. Działania mają na celu odpowiedzieć na potencjalne zagrożenie rosyjską agresją i pokazać siłę odstraszania w ramach wschodniej flanki NATO.
Boris Pistorius podkreślił, że Sojusz Północnoatlantycki nie jest tak słaby, jak myślał przez długi czas prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin. Polityk zauważył, iż państwa członkowskie Paktu są znacznie silniejsze i zdecydowanie bardziej zjednoczone niż przed inwazją militarną wojsk Rosji na Ukrainę na pełną skalę.
– Dla krajów Europy Wschodniej, takich jak Polska, kraje bałtyckie, Słowacja i inne, ważne jest, aby zobaczyć, że Niemcy, jako najważniejszy europejski członek NATO, oraz Stany Zjednoczone, jako partner transatlantycki, wywiązują się ze swoich zobowiązań obronnych – powiedział Boris Pistorius.
Niemiecki sprzęt dla Ukrainy
W piątek, 24 lutego, czyli w pierwszą rocznicę wybuchu wojny na Ukrainie, niemiecki minister obrony, konsultując się wcześniej z doradcami wojskowymi, podjął decyzję o przekazaniu Ukraińcom kolejnych czterech czołgów podstawowych Leopard 2 A6 z zasobów Bundeswehry. Tym samym Berlin zwiększy liczbę czołgów wysyłanych na Ukrainę z 14 do 18.
Resort obrony Republiki Federalnej Niemiec przekazał, że "wspólnie z Polską podjęto inicjatywę dostarczenia Ukrainie dwóch batalionów czołgów podstawowych Leopard 2. Podczas gdy Polska przejęła udział w dostawie Leoparda 2 A4, Niemcy koordynują udział Leoparda 2 A6”.
Przypomnijmy, że pierwsze egzemplarze niemieckich czołgów, jakie dotarły na Ukrainę, pochodzą z zasobów polskiego wojska i zostały przekazane w pierwszą rocznicę wybuchu wojny.
Czytaj też:
Co Rosja dostanie od Chin? Ujawniono raport amerykańskiego wywiaduCzytaj też:
Prezydent: Zakup 500 HIMARS-ów jest właśnie po to, żebyśmy nie musieli walczyć