Jak informuje CNN, oświadczenie koreańskiego resortu spraw zagranicznych zostało opublikowane w lokalnych mediach. Korea zapowiada w nim, że będzie zmuszona "odpowiedzieć", jeżeli USA stworzy "nielegalną i bezprawną rezolucję”. Oświadczenie głosi m.in.: „Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna jest gotowa na użycie wszelkich środków ostatecznych.
Rada Bezpieczeństwa ONZ, która spotka się w Nowym Jorku, będzie głosowała nad rezolucją zaproponowaną przez USA. Projekt zakłada embargo na dostawy paliw dla Korei Północnej, w tym ropy naftowej, produktów ropopochodnych oraz gazu skroplonego, a także zakaz eksportu północnokoreańskich produktów tekstylnych oraz zamrożenie aktywów przywódcy Korei Północnej Kim Dzong Una.
W dokumencie przewidziano też zakaz zatrudniania i opłacania obywateli Korei Płn. pracujących za granicą, których pensje, częściowo im odbierane, stanowią znaczące źródło dewiz dla komunistycznego reżimu. Rezolucja ma zakazać nowych przedsięwzięć typu joint-venture z Koreą Płn. oraz nawiązywania współpracy handlowej. Dotychczasowe wspólne projekty handlowe mają zostać zamknięte.
USA ma poparcie w tej sprawie Wielkiej Brytanii i Francji, zaś Rosja wyraża wątpliwości i kwestionuje zasadność nowych sankcji wobec Korei Płn. w sytuacji, gdy dotychczasowe są łamane. Sankcje mogą się spotkać też ze sprzeciwem Chin, które sceptycznie wyrażają się o surowych sankcjach dla reżimu Kim Dzong Una.
Sami Koreańczycy z Północy nie są zmartwieni sankcjami. „Wiemy, że Amerykanie chcą na nas nałożyć kolejne sankcje, więc w odpowiedzi wystrzelimy więcej pocisków i przeprowadzimy więcej prób z bombami wodorowymi” - powiedział jeden z Koreańczyków w rozmowie z telewizją CNN. „Nie mamy się czym martwić. Dopóki mamy Kim Dzong Una, to przeżyjemy”- mówi kolejny.
Czytaj też:
MSZ wzywa w trybie pilnym ambasadora Korei Północnej w Polsce