Dania, która jest członkiem-założycielem Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego, po zakończeniu zimnej wojny ograniczyła swoje zdolności militarne do prowadzenia wojny lądowej w Europie.
Jednak w odpowiedzi na konflikt na Ukrainie kraj ten znalazł się pod presją, by ponownie zwiększyć wydatki do celu NATO wynoszącego 2 proc. PKB. Duński rząd ogłosił w grudniu, że będzie dążył do osiągnięcia tego celu do 2030 r.
– Musimy stać się bardziej solidni i naprawić wszystkie rzeczy, które zaniedbaliśmy przez lata od upadku muru berlińskiego – powiedział agencji Reutera szef duńskiej armii, generał dywizji Gunner Arpe Nielsen.
Dania przekazała Ukrainie francuskie haubice
W ramach zobowiązań wobec NATO Dania otrzymała zadanie utworzenia brygady ciężkiej piechoty. Projekt został jednak dotknięty opóźnieniami. W styczniu kraj przekazał Ukrainie 19 francuskich haubic samobieżnych CAESAR, jeszcze bardziej hamując rozwój własnej armii.
– Największą luką, jaką mamy, jest personel. Myślę, że musimy wykorzystać wszystkie narzędzia, jakie mamy, aby przyciągnąć i zatrzymać młodych ludzi (w armii) – stwierdził Nielsen. Jak dodał, mogą to być pieniądze, ale równie ważne byłyby nowe koszary i nowy sprzęt, żeby żołnierze mogli ćwiczyć "w lepszym otoczeniu".
Szef duńskiej armii rozmawiał z dziennikarzami na poligonie artyleryjskim w pobliżu miasta Oksbol na zachodnim wybrzeżu Danii, gdzie około 500 żołnierzy z ośmiu państw wzięło udział w symulowanym ataku z użyciem wyrzutni rakiet HIMARS, haubic AHS Krab i M777 oraz moździerzy Cardom 10.
Ćwiczeniami Dynamic Front kierowało 56. Dowództwo Artylerii Stanów Zjednoczonych – jednostka, która została przywrócona w 2021 r. w celu zwiększenia siły ognia w Europie.
W ostatnich latach Dania koncentrowała swoją armię na operacjach międzynarodowych na Bliskim Wschodzie i w Afryce kosztem możliwości obrony ojczyzny – podkreśla Reuters.
Czytaj też:
Ławrow o pomocy Ukrainie: Europa zaczyna się budzić