Katalończycy tłumaczą, że protestują przeciwko agresywnemu zachowaniu policjantów podczas prób przeprowadzenia referendum niepodległościowego oraz za ogłoszeniem niepodległości regionu.
W całym kraju zamknięto wiele sklepów, nie kursuje ponad połowa pojazdów komunikacji miejskiej. W samej tylko Barcelonie na ulice wyszły tysiące ludzi, którzy dodatkowo blokują miasto. Decyzją lokalnych władz zamknięto też wiele szkół oraz przedszkoli, a placówki opieki zdrowotnej odwołały wszystkie zabiegi, które nie są pilne i nie ratują życia.
W niedzielę w Katalonii zorganizowano referendum niepodległościowe, które rząd w Madrycie (zgodnie z zapowiedziami) uznał za nielegalne. Doszło do wielu starć z policją, która blokowała lokale wyborcze. Rannych zostało ponad 900 osób. Według katalońskich władz 90 proc. osób biorących udział w głosowaniu opowiedziało się za niepodległością.
Czytaj też:
Katalonia chce niepodległości. Tusk zabiera głos: Nie stosujcie siły