W sprawie w poniedziałek wypowiedział się szef Federalnej Służby Wywiadu (BND) Bruno Kahl.
– Żaden kraj na świecie, żadna służba wywiadowcza na świecie nie jest obecnie w stanie powiedzieć, kim byli sprawcy lub kogo można wykluczyć. Miejsce zbrodni pod wodą stanowi poważne wyzwanie – powiedział Kahl, cytowany przez portal n-tv.
Jak dodał, istnieją przesłanki wskazujące "wszystkie możliwe kierunki".
Uszkodzenie Nord Stream
26 września ub.r. w systemie rurociągów Nord Stream 1 i Nord Stream 2 doszło do eksplozji i wycieku gazu w czterech miejscach jednocześnie. Władze Niemiec, Danii i Szwecji, które prowadzą odrębne śledztwa w tej sprawie, doszły do wniosku, że był to sabotaż, ale nadal nie wiadomo, kto za nim stoi.
Rosja uznaje to zdarzenie za "akt międzynarodowego terroryzmu", a prezydent Władimir Putin obarcza odpowiedzialnością Zachód. W momencie wybuchu oba gazociągi nie przesyłały gazu do Niemiec – oddanie NS2 do użytku zostało zawieszone przez Berlin w związku z inwazją Rosji na Ukrainę, a przesył NS1 został bezterminowo wstrzymany przez Gazprom pod koniec sierpnia pod pretekstem usterek technicznych tłoczni położonej w Rosji.
Na początku marca "The New York Times" poinformował o udostępnieniu danych wywiadowczych, według których za atakiem na Nord Stream stała pewna "proukraińska grupa", której plany niekoniecznie były znane kierownictwu władz w Kijowie.
Z kolei media w Niemczech podały, że niemieccy śledczy zidentyfikowali jacht, który miał być użyty do transportu materiałów wybuchowych wykorzystanych do wysadzenia Nord Stream. Zdaniem "The Washington Post" ślady prowadzą do Polski i Ukrainy.
Czytaj też:
Wybuchy na Nord Stream. Media: Tropy prowadzą na warszawskie PowiśleCzytaj też:
Były wicepremier Hiszpanii: Potężny kraj Zachodu stoi za wysadzeniem Nord StreamCzytaj też:
Amerykański dziennikarz: To USA wysadziły Nord Stream. Plany zaczęto przygotowywać przed rosyjską inwazją