– Bojownicy RKO przez cały dzień kontrolują Nową Tawołżankę. Chcę przypomnieć obywatelom Rosji, że to nie jest jakaś mała opuszczona wioska, ale osada licząca 5 tys. osób – powiedział Denis Nikitin, dowódca formacji.
Gubernator obwodu biełgorodzkiego Wieczesław Gładkow potwierdził, że władze rosyjskie nie kontrolą wsi. – Nie możemy tam wjechać – powiedział, przekonując, że według meldunków, które otrzymał, w Nowej Tawołżance pozostało około 100 osób. Zapowiedział, że "gdy tylko sytuacja się zmieni", władze będą mogły wrócić i spróbować przekonać mieszkańców do opuszczenia tego obszaru.
Walczące po stronie Ukrainy Rosyjski Korpus Ochotniczy i Legion "Wolność Rosji", począwszy od marca 2023 r., przeprowadziły kilka rajdów na terytorium obwodu biełgorodzkiego blisko granicy z Ukrainą. Bojownicy zapowiadają, że chcą dojść do Moskwy i "wyzwolić" Rosję spod panowania Władimira Putina.
OSW: Dywersja przy granicy Ukrainy z Rosją podsyca panikę wojenną
Ośrodek Studiów Wschodnich zwraca uwagę, że władze w Moskwie marginalizują znaczenie akcji dywersyjnych, podkreślając, że mają one charakter "terrorystyczny" i są wymierzone w ludność cywilną, co pozwala propagandzie przedstawiać Rosję jako "ofiarę" wojny wywołanej przez Kijów.
Według OSW "ponawianie ataków dywersyjnych w rejonach przygranicznych Rosji okazało się skuteczną taktyką, której celem jest podsycanie paniki wojennej i wskazywanie, że Siły Zbrojne FR nie są zdolne zapobiegać kolejnym tego rodzaju incydentom".
"Doniesienia o napiętej sytuacji w obwodach przygranicznych są obecne w rosyjskiej przestrzeni medialnej i powodują wzrost zaniepokojenia możliwością przeniesienia wojny na terytorium FR" – czytamy w raporcie polskich ekspertów.
Czytaj też:
Walki na terytorium Rosji. Kadyrow składa propozycję Putinowi