Putin mówił o stworzeniu "strefy sanitarnej" na Ukrainie. Kreml wyjaśnia, o co chodzi

Putin mówił o stworzeniu "strefy sanitarnej" na Ukrainie. Kreml wyjaśnia, o co chodzi

Dodano: 
Dmitrij Pieskow, rzecznik Kremla
Dmitrij Pieskow, rzecznik Kremla Źródło:Wikimedia Commons
Skala "strefy sanitarnej" na Ukrainie będzie zależała od zasięgu ukraińskiej broni, przed którą należy chronić terytorium Rosji – przekazał rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow.

Prezydent Rosji Władimir Putin powiedział na spotkaniu z korespondentami wojennymi 13 czerwca, że Moskwa może rozważyć utworzenie "strefy sanitarnej" na terytorium Ukrainy, jeśli ostrzał rosyjskich regionów będzie kontynuowany.

Putin poruszył tę kwestię także na sesji plenarnej Międzynarodowego Forum Ekonomicznego w Petersburgu (SPIEF) w piątek, mówiąc, że w przypadku ataków na terytorium Rosji Moskwa rozważy możliwość stworzenia "kordonu sanitarnego" na terytorium Ukrainy.

Kreml chce chronić terytorium Rosji

Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow zapytany, czy możliwe granice takiej strefy zostały już nakreślone, zaprzeczył. – To zależy od tego, jakie rodzaje broni ma Ukraina. Im wyższa charakterystyka bojowa broni na Ukrainie, tym większy powinien być ten dystans – tłumaczył.

– Główny cel jest jasny: upewnić się, że nie dotrą z tą bronią do obywateli Rosji – dodał Pieskow.

Dopytywany, czy został wyznaczony termin na utworzenie takiej "strefy sanitarnej", rzecznik Kremla stwierdził, że faktycznie proces ten trwa "od około półtora roku". – Nie może być ani nowej, ani starej "strefy sanitarnej". Może istnieć tylko jedna taka strefa. To jest kontynuacja prac, które trwają – przekonywał, nie podając więcej szczegółów.

Strefa zdemilitaryzowana wzdłuż granicy z Ukrainą?

Doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak powiedział pod koniec maja, że w ramach powojennej ugody w Rosji powinna powstać strefa zdemilitaryzowana o długości 100-120 km wzdłuż granicy z Ukrainą, kontrolowana – przynajmniej na początku – przez siły międzynarodowe.

Postulat Kijowa pojawił się po tym, jak gubernator rosyjskiego obwodu biełgorodzkiego, który graniczy z Ukrainą, wezwał do aneksji ukraińskiego obwodu charkowskiego, aby powstrzymać ukraiński ostrzał na terytorium Rosji.

Moskwa twierdzi, że Ukraina zintensyfikowała ataki dronów i akcje sabotażowe, przygotowując się do kontrofensywy. Kijów zaprzecza atakom na terytorium Rosji, twierdząc, że toczy wojnę obronną na własnym terytorium.

OSW: Dywersja przy granicy podsyca panikę wojenną

Ośrodek Studiów Wschodnich zwraca uwagę, że władze w Moskwie marginalizują znaczenie akcji dywersyjnych, podkreślając, że mają one charakter "terrorystyczny" i są wymierzone w ludność cywilną, co pozwala propagandzie przedstawiać Rosję jako "ofiarę" wojny wywołanej przez Kijów.

Według OSW "ponawianie ataków dywersyjnych w rejonach przygranicznych Rosji okazało się skuteczną taktyką, której celem jest podsycanie paniki wojennej i wskazywanie, że Siły Zbrojne FR nie są zdolne zapobiegać kolejnym tego rodzaju incydentom".

"Doniesienia o napiętej sytuacji w obwodach przygranicznych są obecne w rosyjskiej przestrzeni medialnej i powodują wzrost zaniepokojenia możliwością przeniesienia wojny na terytorium FR" – czytamy w raporcie.

Czytaj też:
Walki na terytorium Rosji. Kadyrow składa propozycję Putinowi

Źródło: TASS / Interfax-Ukraina / Reuters / OSW
Czytaj także