Izrael zapewne dopadnie w końcu w Gazie poszukiwanych terrorystów z Hamasu i zabije ich, wraz z setkami lub tysiącami przypadkowych ofiar, przy okazji niszcząc całkowicie ten obszar. Ma do tego wystarczającą przewagę zbrojną. Jednak nie zmieni to faktu, że tę wojnę przegrał, a konsekwencje tej przegranej będą poważne, zarówno dla Żydów, jak i dla całego Zachodu. Stawką nie było bowiem panowanie nad terytorium Gazy czy jakimkolwiek innym, ale podważenie w świecie opinii, że Izrael ma prawo do istnienia i obrony swoich granic. Na naszych oczach dzieje się coś niewiarygodnego. Wszystkim – najbardziej przywódcom żydowskim i syjonistycznym politykom, na czele z Beniaminem Netanjahu – wydawało się, że kapitał moralny, który dało Żydom męczeństwo Holokaustu, jest nie do wyczerpania. Tymczasem wszystko wskazuje, że właśnie oni zdołali go wyczerpać. Bolesnym dla Żydów dowodem tego jest narastająca wobec nich agresja w krajach zachodnich oraz masowe manifestacje poparcia dla Palestyny, w których biorą udział setki tysięcy obywateli i na których skandowane jest w różnych językach hasło: „Palestyna musi być wolna, od rzeki po brzeg morza”; wystarczy rzut oka na mapę, by zrozumieć, że oznacza to żądanie całkowitego wymazania z niej państwa żydowskiego. Plakaty z twarzami zakładników, porwanych i przetrzymywanych przez islamskich terrorystów, rozlepiane masowo w zachodnich miastach, miały budzić współczucie i konsolidować poparcie tamtejszej opinii publicznej dla broniącego się przed terroryzmem Izraela. Tymczasem budzą wściekłość – Internet pełen jest filmików, na których przechodnie zrywają te plakaty, nie przebierając przy tym w słowach.
W Wielkiej Brytanii – jak ujawnił na swoich mediach społecznościowych pisarz Douglas Murray, zamieszczając dokumentujący zdarzenie film – plakaty te usuwała policja, jako „prowokujące niepokoje społeczne”. Jest to skądinąd, podobnie jak tłumienie przez brytyjską policję kontrmanifestacji do „marszów solidarności z Palestyną”, dobitny symbol, do czego doprowadzony został ten kraj polityczną hiperpoprawnością rządzących elit.
Furia i zmowa milczenia
Wbrew stereotypowi owe „niepokoje społeczne”, które przeraziły elity Wielkiej Brytanii i innych zachodnich krajów, nie są wyłącznym działem zamieszkałych tam imigrantów z krajów muzułmańskich. Owszem, są oni w propalestyńskich demonstracjach szczególnie aktywni i – co stanowi kolejny bolesny dowód fałszywych nadziei wiązanych przez dziesięciolecia z otwarciem na przybyszów – nie tylko ci świeżo przybyli, lecz także ci osiadli na Zachodzie od kilku pokoleń.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.