– Wtedy będziemy musieli zdecydować, czy chcemy bronić północy, czy wschodu. Nie da się zrobić jednego i drugiego – powiedział jeden z żołnierzy ukraińskich, którego cytuje "Bild".
Wcześniej "Financial Times", powołując się na źródła w ukraińskim wywiadzie, podał, że Ukraina spodziewa się dużej rosyjskiej ofensywy na Charków pod koniec maja, a Moskwa przed operacją przeprowadzi ataki rakietowe na miasto.
Dara Massicot, analityk think tanku Carnegie Endowment for International Peace, uważa, że aby zaatakować Charków, Rosja będzie potrzebować drugiej fali mobilizacji.
Źródła Bloomberga bliskie władzom rosyjskim twierdzą, że Kreml liczy na uniknięcie mobilizacji, która jesienią 2022 r. gwałtownie obniżyła poparcie społeczne dla wojny i spowodowała ucieczkę za granicę setek tysięcy ludzi.
Według rozmówców agencji ostateczną decyzję o mobilizacji podejmie osobiście prezydent Rosji Władimir Putin, który na razie liczy na to, że armię uzupełnią żołnierze kontraktowi.
Putin "wyczuł słabość" Ukrainy i chce zająć Charków. "Wojna może się zakończyć"
Niezależny rosyjski portal Meduza podał w marcu, powołując się na źródła w administracji prezydenta, że Putin "wyczuł słabość" Ukrainy i przygotowuje się do próby zajęcia Charkowa, a nawet ponownego ataku na Kijów.
– Jeśli konieczna będzie mobilizacja, on to ogłosi. Jeśli konieczne będzie jeszcze dalsze przesunięcie gospodarki na poziom wojenny, zrobi to – powiedział o planach rosyjskiego prezydenta rozmówca publikacji.
Według źródeł Meduzy Kreml uważa zdobycie Charkowa za "realistyczny cel", po którym wojna może stopniowo się zakończyć. – Symbolicznie będzie to także zwycięstwo. Milionowe miasto, w którym jest duża populacja rosyjskojęzyczna – podkreślił jeden z rozmówców portalu.
Czytaj też:
USA odmówiły Ukrainie. Nie pomogą jej w taki sam sposób jak Izraelowi