Od samego początku wojny Izraela z Hamasem w Strefie Gazy, propalestyńskie protesty odbywają się regularnie w wielu miejscach na świecie. Naturalnie jednym z nich są USA, gdzie żyje wielu muzułmanów. Jednak tym razem w Waszyngtonie protestowali nie tylko oni.
Żydzi protestowali w gmachu Kongresu
We wtorek setki działaczy organizacji Żydowski Głos dla Pokoju weszły do jednego z biurowców amerykańskiego parlamentu i przeprowadziły tzw. siedzący protest, żądając się od amerykańskich władz "zaprzestania finansowania trwającego ludobójstwa Palestyńczyków".
Funkcjonariusze policji ostrzegli protestujących, a wobec braku rezultatu usunęli ich z gmachu. Mundurowi poinformowali, że aresztowano ok. 200 osób. Żydowski Głos dla Pokoju przekazał z kolei, że aresztowano ok. 400 osób, w tym kilkunastu rabinów.
"Tego w polskich mediach nie zobaczycie. Żydzi protestujący w gmachu Kongresu USA przeciwko uzbrajaniu Izraela" – napisał na X Wojciech Szewko, ekspert ds. stosunków międzynarodowych z Centrum Badań nad Terroryzmem Collegium Civitas. Szewko omówił też całą sprawę szerzej na swoim kanale "Szewko czyli na Wschód od Bliskiego Wschodu".
Zwrócił uwagę m.in. na ostry list otwarty byłych wysoko postawionych urzędników Izraela skierowany do Kongresu i mocno krytykujący działania premiera Netanjahu. Autorami listu są byli szefowie sztabu IDF; Dan Halutz i Mosze Yalon oraz były dyrektor Mossadu Tamir Pardo.
Wizyta premiera Izraela w USA dzieli Demokratów
To niejedyny protest w Waszyngtonie zorganizowany w związku z wizytą Benjamina Netanjahu. Premier Izraela wygłosi przed Kongresem przemówienie. Amerykańskie media, m.in "New York Times" zwracają uwagę, że w kwestii wojny w Gazie w Partii Demokratycznej występują wyraźne podziały. Nie wszyscy popierają Izrael.
Wielu kongresmenów ugrupowania zapowiedziało, że nie przyjdzie na wystąpienie Netanjahu. Bojkot zapowiedziały m.in. kongresmenki tzw. progresywnego skrzydła Partii Demokratycznej, jak Alexandria Ocasio-Cortez, Rashida Tlaib, Ilhan Omar czy Pramila Jayapal, a także senatorowie z komisji spraw zagranicznych: Richard Durbin, Tim Kaine, Jeff Merkley i Brian Schatz.
Na sali nie będzie też ani kandydata Republikanów na wiceprezydenta J.D. Vance’a ani wiceprezydent Kamali Harris. Oboje wytłumaczyli swoją nieobecność innymi obowiązkami.
Czytaj też:
Trybunał ONZ zabrał głos ws. działań Izraela. Padły poważne oskarżeniaCzytaj też:
Groźne oblicze mesjanizmu