Na dzisiaj zapowiedziano posiedzenie sądu, na którym rodzice 23-miesięcznego Alfiego Evansa będą próbowali przekonać Sąd Apelacyjny, aby ponownie rozpatrzył sprawę ich syna. W ubiegłym tygodniu brytyjski Sąd Apelacyjny odrzucił bowiem prośbę rodziców o utrzymanie dziecka przy życiu przy pomocy aparatury medycznej i umożliwienie rodzicom, przeniesienia go do związanego z Watykanem, szpitala dziecięcego Bambino Gesu w Rzymie. Tam dziecko byłoby pod stałą opieką lekarzy, którzy mogliby zaoferować mu ewentualne dalsze leczenie.
Głównym celem dzisiejszego wysłuchania rodziców Alfiego przez sądem, jest jednak odwrócenie decyzji o odłączeniu chłopca od aparatury podtrzymującej życie. Chłopiec nie jest bowiem w stanie samodzielnie jeść i oddychać, w związku z tym decyzja o odłączeniu, oznacza dla niego wyrok śmierci.
Kto decyduje o losie dziecka
Dotychczas, para – Tom Evans i Kate James, przegrywała przed kolejnymi brytyjskimi sądami kolejne próby wywalczenia prawa do wywiezienia chłopca z kraju, aby utrzymać go przy życiu i móc ewentualnie dalej leczyć.
Tom i Kate mają natomiast mocne wparcie znacznej części Brytyjczyków, chociaż sprawa chłopca bardzo dzieli brytyjskie społeczeństwo. W internecie powstała "Armia Alfiego", która monitoruje sytuację w Alder Hey Children's Hospital gdzie znajduje się chłopiec, a przed placówką, od kilku dni trwają protesty. Na początku zebrani skandowali imię chłopca, stojąc z transparentami przed terenem szpitala. Rodzice Alfiego zwrócili się jednak do protestujących z prośbą o zachowanie ciszy i spokojne zachowanie, ze względu na skargi personelu placówki oraz innych pacjentów.
– To pokojowa demonstracja, ale pozostajemy zdecydowani, że szpital powinien oddać Alfiego jego rodzicom – mówi jedna z protestujących, 19-letnia Kayleigh Price.
Władze szpitala, niezadowolone zarówno z protestów jak i z medialnego szumu wobec sprawy dwuletniego Alfiego, wprowadziły obecnie nowe, bardziej rygorystycznej zasady bezpieczeństwa na terenie placówki oraz ograniczyły liczbę goście, którzy mogą odwiedzać małych pacjentów.
W mediach społecznościowych pojawiły się też niepokojącej doniesienia, że kiedy matka chłopca sprzeciwiła się wprowadzeniu nowej polityki szpitala i zaczęła spierać się pracownikami placówki, została odsunięta od łóżka swojego syna. Wiadomości te nie zostały jednak potwierdzone przez rodziców chłopca.
Ojciec chłopca – Tom Evans potwierdza jednak, że usłyszał groźbę aresztowania, jeśli będzie próbował wynieść swojego 23-miesięcznego synka ze szpitala.
Historia Alfiego Evansa
Chłopiec od ubiegłego roku znajduje się w Alder Hey Children's Hospital w Liverpoolu. – Jednym z problemów w tej sprawie jest to, że kiedy rodzice patrzą na niego, to pomijając całą aparaturę pomagającą mu oddychać i jeść, jest słodkim, pięknym i normalnie wyglądającym dzieckiem – tłumaczyli w sądzie przedstawiciel szpitala.
Ale sytuacja 23-miesięcznego chłopca nie jest jednak normalna, ani stabilna. Dziecko nie może samodzielnie oddychać, nie jest w stanie jeść, a lekarze jego stan oceniają jako głęboką śpiączkę, w której chłopiec prawdopodobnie nic nie czuje i nie ma z nim kontaktu. Przedstawiciele szpital gdzie znajduje się chłopiec, określają jego stan jako wegetatywny i nie dają mu szans na poprawę.
Ostatnia diagnoza lekarzy, to choroba zwyrodnieniowa mózgu, co oznacza, że w wyniku wielu zaburzeń neurologicznych, jego mózg został poważnie uszkodzony. Z tego powodu władze szpitala zwróciły się do sądu z prośba o odebranie rodzicom prawa do decydowania o losie chłopca, aby lekarze mogli odłączyć chłopca od aparatury podtrzymującej życie. Wtedy rozpoczęła się batalia o życie chłopca.
Czytaj też:
Sąd zdecydował, żeby Alfie Evans został odłączony od aparatury. Rodzice protestują