W poniedziałek w Southport, w północno-zachodniej Anglii, uzbrojony w nóż mężczyzna wtargnął do lokalnego domu kultury i rzucił się na bawiące się tam dzieci. Dwoje zdołał zamordować na miejscu, a dziewięcioro odniosło rany. Sześcioro dzieci i dwoje dorosłych opiekunów zostało ciężko rannych. We wtorek jedno z dzieci zmarło.
Urodzony w Cardiff. Rodzice z Rwandy
W brytyjskich relacjach medialnych mogliśmy przeczytać niedorzeczne w tej sytuacji sformułowanie "incydent" oraz "poważny incydent".
Napastnik został zatrzymany przez służby. Łącznie ranił aż 13 osób, w tym 11 dzieci. Usłyszał już zarzut zabójstwa i usiłowania zabójstwa. Został już przesłuchany i przebywa w areszcie.
Początkowo policja nie podawała narodowości sprawcy. Milczenie przerwały media, które poinformowały, że jest to pochodzący z Cardiff 17-latek. Niedługo później policja przekazała, że za atakiem stoi 17-latek, urodzony w Cardiff a jego rodzice byli Rwandyjczykami. Do Southport rodzina przeprowadziła się w 2013 roku. Policja zaprzeczyła krążącym pogłoskom, że morderca był osobą ubiegającą się w Wielkiej Brytanii o azyl.
Premier "zszokowany"
Premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer przekazał, że ta zbrodnia jest "niemal nie do wyobrażenia" i jest nią zszokowany "podobnie jak cały kraj". Wyraził kondolencje rodzinom ofiar oraz podziękował służbom ratunkowych za ich szybką reakcję i profesjonalizm.
"Nie ma absolutnie żadnych słów, aby opisać to, co się dzisiaj wydarzyło i modlę się za wszystkie rodziny, których to dotyczy. Trzymajmy ich wszystkich w naszych myślach i prosimy o zaprzestanie spekulacji, dopóki nie zostanie ujawnionych więcej informacji" – napisała po ataku w mediach społecznościowych jedna z pracownik Hope of Hart.
Zamieszki w Southport
W reakcji na zabójstwo w mieście doszło do licznej demonstracji przed miejscowym meczetem. Zgromadzeni rzucali cegłami w policjantów, podpalali pojazdy i próbowali zaatakować meczet. W starciach miało ucierpieć 22 policjantów.
Premier Starmer zganił zdenerwowanych ludzi, który zaatakowali meczet i chroniących go policjantów. Jego zdaniem tłum niepotrzebnie przemienił "to, co wcześniej było spokojnym czuwaniem", w którym uczestniczyły setki osób w centrum Southport, aby opłakiwać zmarłych i 10 ocalałych ofiar pchnięcia nożem.
Czytaj też:
Dziecko zabite mieczem na ulicy w Londynie. Policja nie podaje narodowości sprawcyCzytaj też:
Ogromna tragedia w Wielkiej Brytanii. William i Kate wydali oświadczenie