W Mariupolu 1 sierpnia został oddany do użytku nowy dworzec kolejowy. W skład kompleksu wchodzą poczekalnia, strefa wypoczynku dla pasażerów, pokój matki i dziecka, pokój zabaw, przychodnia i sala konferencyjna. Rosjanie chwalą się, że obiekt mieści 900 osób, czyli prawie dwa razy więcej niż za czasów ukraińskich. „Poprzedni budynek dworca został zbudowany w 1972 r. Podczas aktywnych działań wojennych w 2022 r. uległ zniszczeniu w 80 proc. Do chwili obecnej ruch pasażerski był obsługiwany w jedynym ocalałym korpusie dworca podmiejskiego” – informuje kremlowski portal EaDaily. Podczas walk o Mariupol 90 proc. bloków mieszkalnych i 60 proc. domów jednorodzinnych zostało uszkodzonych lub całkowicie zrównanych z ziemią. Miasto jest symbolem zniszczeń wojennych dokonanych przez Rosję na Ukrainie. Dlatego okupanci uczynili zeń „wioskę potiomkinowską”. Moskwa chce pokazać, że pod jej rządami Mariupol będzie rozwijać się jeszcze lepiej niż za czasów Ukrainy. Kremlowska propaganda z dumą publikuje zdjęcia czy nagrania odbudowanych domów. Rosjanie obiecują, że w ciągu trzech lat zabudowa miasta wróci do stanu sprzed wojny. Według oficjalnych danych tylko w 2022 r. oddano do użytku 1,5 tys. odnowionych mieszkań. Kolejne 3 tys. zgodnie z planem miały być oddane lokatorom w ciągu całego 2023 r. Jednak – jak piszą ukraińscy dziennikarze, powołując się na pozostałych w Mariupolu mieszkańców – kolejka do mieszkań zatrzymała się w marcu 2023 r. i od tej pory nie ruszyła z miejsca. Niektóre nowo wybudowane bloki stoją puste. Ukraiński tygodnik „Zerkało Tyżnia” („Zwierciadło Tygodnia”) opisuje konkretny przypadek: siedmiopiętrowy blok na rogu ulic Mytropolickiej i Kuprina. Dziennikarze publikują kilka zdjęć. Na jednym widać budynek z zewnątrz – wygląda jak nowy. Na pozostałych – całkowicie zrujnowane wnętrza mieszkań, kompletnie nieprzygotowane do zamieszkania.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.