Co pięć lat dochodzi do przemeblowania unijnej sceny politycznej. Najpierw są wybory do PE, których wynik już wnosi coś nowego. Od kilkunastu lat widać powolne i drobne, ale stałe przesuwanie się na prawo europarlamentu. Oczywiście co pięć lat przed wyborami mało obeznani eksperci lub naiwni politycy wieszczą rewolucję. Ci z prawej strony sceny politycznej z nadzieją mówią o wielkiej zmianie, która zmiecie dotychczasowy układ sił, i przebudzeniu się Europejczyków. Ci z lewej straszą triumfem „skrajnej prawicy i populistów” i zagrożeniem dla demokracji. Jedni i drudzy przesadzają w swych nadziejach i obawach, bo zamiast rewolucji mamy ewolucję.
Po wyborach z czerwca dalej mamy te same dwie największe frakcje polityczne w europarlamencie: Europejską Partię Ludową (która zwiększyła liczbę europosłów w porównaniu z 2019 r.) i socjaldemokratów (którzy stracili sporo mandatów). Jednak na trzecim miejscu zamiast liberałów są Patrioci dla Europy (m.in. Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen, Fidesz Viktora Orbána i Liga Mattea Salviniego) i tuż za nimi (różnica kilku mandatów) Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy. W sumie są trzy prawicowe frakcje. Co ciekawe, EKR wyszedł z kordonu sanitarnego i w tym rozdaniu jego politycy otrzymali funkcje w PE. Po wyborach do Parlamentu Europejskiego liderzy krajów unijnych na specjalnym szczycie wybierają nowego przewodniczącego KE, szefa unijnej dyplomacji i szefa Rady. Następnie nowy już PE głosuje nad szefem KE. I dopiero wtedy przewodniczący Komisji na drodze rozmów z premierami poszczególnych krajów wybiera kandydatów na komisarzy oraz kreśli strukturę nowej Komisji. Zmienia przy tej okazji podział na portfolia i hierarchię. Następnie ogłasza proponowany skład w Parlamencie Europejskim podczas sesji plenarnej w Strasburgu. Kilka tygodni później rozpoczyna się w PE cykl wysłuchań kandydatów na komisarzy w poszczególnych komisjach tematycznych. To jest ten moment, kiedy europosłowie mogą odrzucić kandydatów i zażądać zastąpienia ich innymi. I w chwili, kiedy jest już zielone światło ze strony PE, nowa Komisja Europejska może zacząć pracę. Tym razem nowa-stara przewodnicząca KE chciała przyśpieszenia, liczyła na rozpoczęcie wysłuchań jeszcze na początku października, tak by Komisja mogła zacząć pracę przed wyborami prezydenckimi w USA. Już wiadomo, że ten plan się nie uda, bo wysłuchania rozpoczną się w listopadzie, co oznacza, że nowa Komisja zacznie pracę najwcześniej w grudniu. Jaka ma być nowa ekipa w KE? Przyjrzyjmy się po kolei wszystkim kandydatom.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.