Niemiecki pacjent
  • Jan BogatkoAutor:Jan Bogatko

Niemiecki pacjent

Dodano: 
Friedrich Merz (po prawej) i Olaf Scholz
Friedrich Merz (po prawej) i Olaf Scholz Źródło: PAP/EPA / MICHAEL KAPPELER / POOL
6 listopada 2024 r. słońce wzeszło w Berlinie o godz. 7.12. Tak rozpoczął się ostatni dzień koalicji socjalistycznego kanclerza Niemiec, Olafa Scholza.

Po rozwodzie z FDP „koalicja świateł drogowych” (czerwone- -żółte-zielone, czyli odpowiednio SPD, Zieloni, FDP) przestała istnieć. O co poszło? Oczywiście o pieniądze. Zaraz po Bożym Narodzeniu prezydent Niemiec, Frank-Walter Steinmeier, ogłosił termin przedterminowych wyborów do Bundestagu. Odbędą się one w niedzielę 23 lutego tego roku. Co czeka Niemcy?

Jedno jest pewne, jak w refrenie „Międzynarodówki”: socjalistyczne Niemcy oczekuje kolejny bój. Brak partyjnego lidera, który mógłby uzyskać w wyborach do Bundestagu bezwzględną większość w parlamencie 21. kadencji, prowadzi do dyskusji o ewentualnej koalicji rządzącej w Berlinie. Kto, z kim i na jakich warunkach? Oto jest pytanie. W warunkach kordonu sanitarnego ze strony szeroko pojętego obozu lewicy między Odrą a Renem, wykluczającego Alternatywę dla Niemiec z udziału w rządach w Republice Federalnej Niemiec, nie jest wcale trudno przewidzieć skład przyszłej koalicji rządzącej. W zasadzie bez obawy o pomyłkę można już dziś wskazać nowego lokatora urzędu kanclerskiego przy Willy Brandt Strasse 1 w Berlinie. Będzie nim Friedrich Merz (który w listopadzie skończy 70 lat), od 2022 r. szef CDU i klubu poselskiego CDU/CSU, a zatem lider opozycji w Bundestagu. Puste miejsca musimy na razie zostawić przy nazwiskach wicekanclerza i szefa dyplomacji niemieckiej, aczkolwiek zwłaszcza to pierwsze nasuwa się samo.

Zanim zajmiemy się podziałem ministerialnych łupów zwycięskiego obozu w lutowych wyborach, przypomnijmy, kto bierze w nich udział. I tak w wyborach do Bundestagu, które odbędą się 23 lutego 2025 r., może wziąć udział 41 partii. Na publicznym posiedzeniu w dniach 13 i 14 stycznia 2025 r. w Berlinie Federalna Komisja Wyborcza zbadała formalne wymagania, które muszą spełnić partie, aby móc wziąć udział w tych wyborach. Zgodnie z jej ustaleniami do ostatnich wyborów, które odbyły się 26 września 2021 r., dopuszczono 53 partie. Spośród nich 47 partii ostatecznie wzięło w nich udział, prezentując własnych kandydatów. Do Bundestagu weszło tylko sześć z nich, reszta została za drzwiami, nie przekraczając progu wyborczego, jak np. stalinowska partia MLPD (Marksistowsko-Leninowska Partia Niemiec) Gabi Fechtner i z tej samej ekstremistycznej ławki NPD (Narodowo-Demokratyczna Partia Niemiec) Franka Franza. Sześć partii, które do Bundestagu po wrześniowych wyborach w roku 2021 weszły do parlamentu liczącego 735 miejsc poselskich, to socjaliści (SPD) – 206, tzw. chadecja (CDU/CSU) – 197, Zieloni – 118, FDP (liberałowie, wolni demokraci) – 91, konserwatywna Alternatywa dla Niemiec (AfD) – 83 i komuniści (Die Linke) – 39. Tu ciekawostka – Die Linke nie przekroczyła progu wyborczego, zdobywając zaledwie 4,9 proc. głosów, ale z uwagi na procedury wyborcze (mandaty bezpośrednie, tzw. klauzula mandatów podstawowych) do Bundestagu jednak weszła. I to z hukiem, mimo utraty ponad 4 proc. poparcia ze strony wyborców. Był jeszcze jeden wyjątek: SSW (duńska mniejszość) uzyskała jeden mandat.

Artykuł został opublikowany w 8/2025 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także