Donald Trump, oceniając, że na Zełenskiego chce głosować jedynie 4 proc. wyborców, minął się z prawdą. Niezależnie od tego, czy była to ze strony Waszyngtonu świadoma dezinformacja (podyktowana konkretną taktyką negocjacyjną) czy też (mniej prawdopodobne) to Waszyngton uległ rosyjskiej dezinformacji, trzeba powiedzieć jasno: nie istnieje żaden opublikowany sondaż, który wskazywałby na tak niskie poparcie dla urzędującej w Kijowie głowy państwa.
Opinia publiczna popada ze skrajności w skrajność. Gdy Zełenski był na fali i święcił dyplomatyczne triumfy, wielu komentatorom w Polsce i na Zachodzie się wydawało, że to rycerz bez skazy. A przecież już wtedy na Ukrainie, przy ogromnym poparciu, był krytykowany za konkretne zaniedbania w przygotowaniu do wojny czy za dyktatorskie zapędy. A gdy świat zmęczył się roszczeniowym i bezceremonialnym stylem Zełenskiego, zaczęto równie bezpodstawnie spekulować o tym, jakoby udręczeni przez „dyktatora bez wyborów” Ukraińcy marzyli, by zrzucić jego jarzmo. Tymczasem prawda o sytuacji nad Dnieprem jest bardziej złożona. Jeśli Zełenski jest „dyktatorem bez wyborów”, to nie w tym sensie, że nie pozwala poddanym głosować (bo sami Ukraińcy w większości nie chcą głosować podczas wojny, co pokazują zarówno wyniki badań opinii publicznej, jak i oficjalne stanowiska partii politycznych, również opozycyjnych), tylko w tym sensie, że na razie spośród polityków nie za bardzo ma z kim przegrać.
Niepisana umowa
Ukraińskie ośrodki badań po 24 lutego 2022 r. pytają respondentów głównie nie o to, na kogo chcą głosować, tylko o to, komu ufają. Taką metodologię zgodnie przyjęto po to, aby w obliczu zagrożenia zewnętrznego nie pogłębiać wewnętrznych podziałów politycznych. 19 lutego Kijowski Międzynarodowy Instytut Socjologii opublikował sondaż, zgodnie z którym Zełenskiemu ufa 57 proc. Ukraińców, czyli o 5 proc. więcej niż w grudniu 2024 r. W szczytowym okresie – w maju 2022 r. – prezydent Ukrainy cieszył się zaufaniem na poziomie 90 proc. Potem stosunek społeczeństwa do „sługi narodu” systematycznie się pogarszał.
W ostatnim czasie niepisana umowa o niepytaniu Ukraińców o preferencje wyborcze przestaje jednak funkcjonować. Na przełomie lat 2024 i 2025 pojawiły się trzy symptomatyczne sondaże prezydenckie: jeden Centrum „Monitoring Społeczny” („Socialnyj monitorynh”) oraz dwa grupy Socis. We wszystkich pierwsze miejsce zajął Wałerij Załużny, drugie zaś Zełenski. Stosunek głosów między byłym głównodowodzącym a obecnym prezydentem w kolejnych sondażach wyglądał następująco: 42 do 22 proc.; 36,1 do 24,3 proc.; 27,2 do 15,9 proc. W badaniach przeprowadzonych przez grupę Socis podium zamykał Petro Poroszenko z wynikami 9,4 oraz 5,6 proc. Ale już w sondażu „Monitoringu Społecznego” trzecie miejsce zdobył Kyryło Budanow z dorobkiem 18 proc., jedynie o 4 proc. mniejszym niż u Zełenskiego. W badaniach kilkuprocentowe wyniki otrzymują Dmytro Razumkow (były spiker Rady Najwyższej, dawniej jeden z bliższych współpracowników Zełenskiego i szef jego partii Sługa Narodu), weteranka Julia Tymoszenko, były komik, obecnie wolontariusz i polityk Serhij Prytuła, założyciel ruchu azowskiego Andrij Biłecki, obecny dowódca brygady „Azow”, dowódca obrony Azowstali Denys Prokopenko, mer Kijowa Witalij Kłyczko. Maksymalnie 2 proc. sondaże dają politykom otwarcie prorosyjskim (Jurij Bojko) czy uważanym za prorosyjskich (Ołeksij Arestowycz).
Koniec kariery „Sługi Narodu”
Oczywiście Trump i Putin niezależnie od siebie i z różnych powodów chcą się pozbyć Zełenskiego.
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Wolność słowa ma wartość – także giełdową!
Czas na inwestycję mija 31 maja – kup akcje już dziś.
Szczegóły:
dorzeczy.pl/gielda
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.