Reklamy, programy o szkołach, informacje o zawodach policjantów wodnych – takie wiadomości można było zobaczyć na największym węgierskim kanale informacyjnym M1. O sprawie poinformował dr Dominik Héjj z portalu kropka.hu, który napisał, że po uruchomieniu art. 7 węgierska telewizja "zamarzła".
Po bloku reklamowym, na kanale informacyjnym nadano węgierski odpowiednik "Wiadomości", w którym zamiast o art. 7 informowano o sytuacji w szkołach oraz zawodach wodnych policjantów.
Dr Héjj wskazał, że polskie media są już bardziej zainteresowane sprawą niż węgierska telewizja.
twittertwitter
Pierwsze wiadomości o decyzji Parlamentu Europejskiego podano dopiero 50 minut po tym jak uruchomiono art. 7.
Chwilę później nadano również wystąpienie węgierskiego szefa dyplomacji. "Nie postrzegamy tej decyzji inaczej, aniżeli decyzji partii-zwolenników migracji" – stwierdził Péter Szijjártó podczas konferencji. Zdaniem szefa węgierskiego MSZ decyzja PE została podjęta wbrew unijnym regulacjom.
Węgry na celowniku UE
Za wszczęciem procedury wobec Budapesztu głosowało 448 europosłów, przeciw było 197, a 48 wstrzymało się od głosu. Sprawa demokracji na Węgrzech trafi teraz do Rady Unii, która zdecyduje ewentualnie o kolejnych krokach.
Art. 7 Traktatu o Unii Europejskiej uruchomiono wcześniej wobec naszego kraju. Ostatecznie zarówno Polsce, jak i Węgrom grożą sankcje, jednak rządy w Warszawie i Budapeszcie obiecały sobie wzajemne wsparcie, co oznacza, że nie będzie w tej sprawie wymaganej jednomyślności.
Czytaj też:
Węgry na celowniku UE. Zapadła decyzja ws. artykułu 7Czytaj też:
Parlament Europejski przyjął "ACTA 2". Politycy PO głosowali za